Wyjaśnienia Benedykta Czumy

(fragmenty  z: „Sąd orzekł…”, Paryż, 1972 r.) złożone w dniu 22 września 1971 r.

Nie zgadzam się z kwalifikacją działalności naszego Ruchu, a mianowicie z zarzutem czynienia przygotowań do obalenia w przyszłości ustroju socjalistycznego. Nie mogło być mowy o chęci zdobycia przez nas władzy i to drogą gwałtownego zamachu, ponieważ w warunkach europejskich, szczególnie w naszym bloku Europy Środkowej jest to po prostu nierealne i niepoważne. (…)

Idee Ruchu były zupełnie inne. Główne postulaty, zawarte w programie oraz w „Biuletynie” były następujące:

  • suwerenność Polski jako podstawowy warunek sprawiedliwego rozwoju kraju,
  • współpraca  z ZSRR na płaszczyźnie równego partnerstwa – bez antyradzieckości,
  • w sprawach społeczno-ekonomicznych sprawiedliwy podział dochodu narodowego i efektywny rozwój ekonomiczny bez obciążeń dogmatycznych,
  • równość społeczna dla wszystkich,
  • poszanowanie osoby ludzkiej,
  • przywrócenie właściwej roli Sejmowi jako reprezentantowi całego narodu,
  • wolność prasy i zgromadzeń, wolność nauki i kultury, wolność przekonań, wykorzenienie nieuzasadnionych przywilejów i związanego z nimi wyzysku społecznego.

Postulaty te są zgodne z Konstytucją PRL. Zarzut prokuratora jest więc niezgodny z prawdą.

            W październiku 1956 r. Gomułka po dojściu do władzy, miał wiele danych po temu, aby spełnić pragnienia społeczeństwa. W swoim przemówieniu na VIII Plenum domagał się pełnej suwerenności Polski i zapewniał, że naród nasz będzie szedł „polską drogą do socjalizmu”. Gomułka zdradził społeczeństwo, zdusił chwilową demokratyzację, jego rządy przybrały charakter dyktatury totalitarnej. Po kolei gwałcił prawa społeczeństwa zawarte w Konstytucji PRL, takie jak rola Sejmu, wolność prasy, zgromadzeń, przekonań, nauki i szereg innych praw konstytucyjnych. Istnienie dyktatury totalitarnej było przyczyną powstania naszego Ruchu. Cele Ruchu były następujące:

  1. Wydawanie ulotek i prasy kierowanych do społeczeństwa i wyrażających protest, który byłby stymulatorem zmian w metodach stosowanych przez ludzi rządzących krajem;
  2. W przyszłości, przy sprzyjających warunkach, włączenie się do działalności politycznej w skali krajowej – przez przedstawienie własnej koncepcji społeczno-ekonomicznej, jednak bez ambicji obalenia władzy. Prawo takie gwarantuje nam między innymi Konstytucja.

Nasz związek był ruchem ludzi młodych, których rozwój przypadł na lata po 1959 r., ludzi bez kompleksu wojny i lat stalinowskich. „Ruch” nasz był wrogi rządom monopartyjnym, jako zawsze prowadzącym w konsekwencji do dyktatury. Nie dyktatury proletariatu – bo proletariat nie miał nic do powiedzenia. Nawet członkowie PZPR nie mieli żadnego wpływu na decyzje rządzących, cóż dopiero klasa robotnicza. „Ruch” nasz postawił sobie za zadanie, uważając ustrój socjalistyczny za najsprawiedliwszy, opracowanie koncepcji społeczno-ekonomicznej opartej na założeniach socjalistycznych, ale bez ekonomicznych obciążeń z przeszłości. Myśl tę dość wiernie oddaje zaprotokółowana wypowiedź Andrzeja Czumy na V zjeździe Ruchu w czerwcu 1969 r.: „Nie możemy dać się wcisnąć między terminy „kapitalizmu” i „socjalizmu”, w terminologię, lecz wypowiedzieć się musimy, korzystając z doświadczeń socjalizmu komunistycznego u władzy, wyciągnąć właściwe wnioski i zbudować nowy ustrój, doskonalszy od innych. Podwaliną będzie nasz „Biuletyn”.

(…)

Oskarżenie opiera się przede wszystkim na zeznaniach Kurowskiego. Zeznania te podważyć chcę ze względów zasadniczych – są one absurdalne, ale absurdalność ich jest szkodliwa dla „Ruchu”. Kurowski stwierdza m.in. takie absurdy, jak: że Ruch brał udział w napadzie na Jasnej, że idee Ruchu wywodzą się z Endecji i NSZ, że Ruch działał już przed rokiem 1959 i wiele innych bzdur. Ale są i inne kłamstwa, mniej oczywiście nieprawdopodobne. Są dwie możliwości, dla których Kurowski mógł zająć taką postawę. Albo po aresztowaniu załamał się moralnie i mówi wszystko, co mu sugerują władze śledcze, albo stchórzył i chce za wszelką cenę bronić siebie. Jest jeszcze trzecia możliwość – dla mnie najbardziej prawdopodobna – ale ponieważ nie mam na nią stuprocentowych dowodów  – nie mogę jej przedstawić. Uważam ponadto, że Kurowski w ostatnim okresie przed aresztowaniem działał jak gdyby prowokacyjnie. Warto zestawić zeznania jego i Kęcika w sprawie napadu na Jasnej. Kęcik powiedział, że to Kurowski mówił mu, że Ruch dokonał tego napadu. Kurowski zaś zeznaje, że wiedział o tym od Kęcika. Dalej: sprawa absurdalnych napadów na ambulanse NBP. Nikt z Ruchu poważnie nie mógł o tym myśleć.(…) Dalej: jak gdyby prowokacyjna działalność przy planowaniu akcji spalenia muzeum – przygotował szkice bardzo starannie pod względem graficznym, ale wyjątkowo nieudolnie jeśli chodzi o zgodność z terenem (otwór wentylacyjny i inne punkty). (…)

Nie przyznaję się do tego, abym uczestniczył w podjęciu decyzji spalenia muzeum. O planie tym dowiedziałem się w drugiej połowie maja. Chociaż byłem przeciwnikiem występowania Ruchu na zewnątrz w ówczesnym stadium i to w dodatku na drodze demonstracji tego typu (byłem zwolennikiem innego typu demonstracji – demonstracji „pisanych”) – doszedłem do wniosku, że planowana akcja będzie słuszna. Sytuacja w kraju stała się nie do zniesienia, zarówno z przyczyn ekonomicznych, jak i społeczno-politycznych. W tym samym czasie, kiedy sytuacja społeczno-ekonomiczna skomplikowała się w beznadziejny sposób, kiedy zdecydowano się na wprowadzenie  tzw. systemu bodźców materialnych, praktycznie zamrażającego płace naszego społeczeństwa na najbliższe pięć lat – w tym samym czasie  ogromnym kosztem obchodzono rocznicę urodzin Lenina. (…)

Przyznaję się do udzielenia pomocy Stefanowi Myszkiewiczowi-Niesiołowskiemu i Wojciechowi Majdzie w zniszczeniu przez nich tablicy z wizerunkiem Lenina na Rysach. Stwierdzam natomiast, że czyn ten nie miał bezpośredniego związku z naszą działalnością w Ruchu. Motywacja naszego czynu była następująca: z literatury wiedziałem o fakcie umieszczenia przez Czechów w okresie panowania austriackiego w tym samym miejscu w Tatrach, na Rysach, tablicy z wizerunkiem Franciszka Józefa i o zniszczeniu tej tablicy przez polskich turystów, dla których Franciszek Józef był symbolem obcej okupacji, zaś Tatry swego rodzaju sanktuarium. Umieszczenie tablicy było ze strony Czechów aktem serwilizmu. Naszym zdaniem również serwilizm Czechów spowodował umieszczenie tablicy z wizerunkiem Lenina w sercu Tatr. Uważałem, że nie jest to miejsce właściwe do umieszczania jakichkolwiek tablic, tym bardziej że tablica ta przypomina fakt zawisłości  Polski i Czechosłowacji od ZSRR. Osoba Lenina nie odgrywała w tym żadnej roli, dla nas ta tablica była symbolem podległości Polski wobec ZSRR, przypominanej natrętnie w każdym miejscu Polski, a w tym przypadku posuniętej do absurdu, gdyż Tatry są parkiem narodowym. Toteż, gdy w 1968 roku nastąpiło częściowe uniezależnienie się Czechosłowacji od ZSRR, powzięliśmy obaj ze Stefanem Niesiołowskim myśl, aby tę tablicę usunąć. Nie jest więc zgodny z prawdą wniosek sugerowany przez prokuratora, iż zrzucenie tej tablicy ma jakiś związek z akcją spalenia muzeum Lenina w Poroninie. Są to dwa absolutnie różne zdarzenia, tak jak różne były motywacje tych czynów.