Nieudana książka o nieudanej akcji – Jacek Wegner – Zamach na Lenina. Krótka historia „Ruchu”

Pod koniec 2013 roku nakładem wydawnictwa „Słowa i Myśli” ukazała się książka p. Jacka Wegnera Zamach na Lenina. Krótka historia „Ruchu”. Jak sugeruje sam tytuł – w założeniu miał to być zarys dziejów największej tajnej organizacji działającej w PRL w okresie rządów Władysława Gomułki ze szczególnym uwzględnieniem nieudanej próby spalenia muzeum Lenina w Poroninie. Jeszcze do niedawna „Ruch” był głównie (i niesłusznie) kojarzony właśnie z akcją „Poronin” ­–  warto tu przypomnieć choćby nakręcony w l. 2006–2007 przez TVP serial dokumentalny Desperaci. Wybuchowa historia PRL. Jeden z jego odcinków poświęcono właśnie akcji „Poronin”. Natomiast w dotychczasowych publikacjach dotyczących „Ruchu” (pomijam opracowania Służby Bezpieczeństwa) próba spalenia muzeum Lenina nigdy nie była tematem wiodącym.[1] Dopiero w 2012 r. miesięcznik IPN „Pamięć.pl” zamieścił artykuł poświęcony w całości akcji „Poronin”.[2]

Książka p. Wegnera nie jest publikacją naukową – została napisana w formie najbardziej zbliżonej do reportażu historycznego. Autor wzbogacił ją również o relacje czworga osób związanych z organizacją: Elżbiety Królikowskiej–Avis (w okresie działalności w „Ruchu” nosiła nazwisko Łukasiewicz–Nagrodzka), Janusza Krzyżewskiego, Wiesława Kęcika i Emila Morgiewicza. Królikowska–Avis, Krzyżewski i Kęcik brali udział w przygotowaniach do akcji, natomiast Morgiewicz należał do nieformalnego zespołu kierującego organizacją. Przygotowując książkę autor wykorzystał materiały przechowywane w Biurze Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie, przede wszystkim akta kontrolno–śledcze do sprawy przeciwko przywódcom organizacji (Andrzejowi i Benedyktowi Czumom, Stefanowi Niesiołowskiemu, Marianowi Gołębiewskiemu, Emilowi Morgiewiczowi i Bolesławowi Stolarzowi), oraz akta procesu przywódców.

Ponieważ od kilkunastu lat zajmuję się badaniem historii „Ruchu”, czekałem na książkę p. Wegnera z wielkim zainteresowaniem. Niestety, co muszę przyznać z dużą przykrością, okazała się zwyczajnym bublem wydawniczym. Co prawda dwaj znani badacze dziejów PRL – prof. Jan Żaryn i prof. Sławomir Cenckiewicz – wystawili jej entuzjastyczne opinie. Po lekturze książki przypuszczam, że musieli niezbyt dokładnie zapoznać się z jej treścią. Przeoczyli bowiem szereg rażących błędów, niedopuszczalnych już w pracy rocznej napisanej przez studenta I roku historii.

Przyjęta konwencja książki nie może w najmniejszym stopniu usprawiedliwić pomyłek i nieścisłości, jakich dopuścił się autor. Tak się składa, że napisanie jakiejkolwiek książki na  temat „Ruchu”, nawet nie będącej pracą naukową, jest zadaniem bardzo trudnym ze względu na ogromną ilość zachowanych dokumentów b. SB dotyczących organizacji. Są to głównie materiały śledcze, bardzo różnorodne, ale co najważniejsze – zawierające wiele przekłamań i pomyłek, stanowiących dla początkującego badacza czy publicysty bardzo niebezpieczne pułapki. Jednak p. Wegner jest bardzo doświadczonym  dziennikarzem, (warto przypomnieć, iż w l. 1976–77 był członkiem redakcji drugoobiegowego pisma „U progu”[3]), a także byłym wieloletnim pracownikiem Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Ma też w swoim dorobku szereg książek, w tym wydaną w 2008 r. udaną moim zdaniem pracę o braciach Kowalczykach Bez świadków obrony, przy której również korzystał z dokumentów SB.

Niestety – Zamach na Lenina pokazał, że opisanie historii „Ruchu” przekroczyło możliwości p. Wegnera. Jest rzeczą zrozumiałą podjęcie się zadania ponad siły. Natomiast nie można w żaden sposób usprawiedliwić wyjątkowej niestaranności autora przy wyborze i analizie materiałów archiwalnych oraz publikacji na temat „Ruchu”. Z treści książki widać również, że autor, jeśli nawet te dokumenty i opracowania przeczytał, często zrobił to bardzo pobieżnie. „Zaowocowało” to wieloma błędami faktograficznymi, niekiedy bardzo rażącymi, które zwyczajnie książkę dyskwalifikują.

Bardzo widoczny przykład nieznajomości podstawowych faktów mamy na stronie 103 – deklaracja programowa „Mijają lata …” została według p. Wegnera opublikowana w „Biuletynie”. Ciekawi mnie, w jaki sposób autor doszedł do tego „odkrycia”, wielka szkoda, że nie podał jeszcze w którym numerze „Biuletynu” deklarację zamieszczono. Do rozbicia organizacji ukazało się tylko 6 numerów pisma, w dodatku miało niewielką objętość (od 14 do 27 stron). Tak więc ustalenie w którym to numerze miałby zostać zamieszczony tekst deklaracji nie zajęłoby autorowi zbyt wiele czasu. Dodam, że wszystkie numery „Biuletynu” można znaleźć w tomie 31 akt procesu przywódców (sygn. IPN BU 1355/31), które autorowi udostępniono.[4] W rzeczywistości deklarację zatwierdzono na IV zjeździe „Ruchu” (odbył się 19 stycznia 1969 r. w Łodzi), zaś jeszcze po nim dokonano pewnych poprawek redakcyjnych. Tekst był ostatecznie gotowy w maju 1969 r.[5] Deklarację rozprowadzano wśród osób związanych z organizacją już wiosną 1969 r., np. podczas ostatniego, V zjazdu (odbył się na początku czerwca 1969 r. w Warszawie) krytycznie wyrażał się o niej Witold Sułkowski.[6] Natomiast pierwszy numer „Biuletynu” ukazał się dopiero w październiku tego samego roku.

Szereg nieścisłości można znaleźć we fragmentach dotyczących inwigilacji „Ruchu” przez SB. Na str. 62 czytamy, iż „pośrednie wiadomości o tajnych, antypaństwowych zgromadzeniach SB czerpała z systematycznej, wieloletniej obserwacji «Stażysty», «Rewidenta», jak kryptonimowała Andrzeja Czumę, dodając później kryptonim «Prospekt»”. W rzeczywistości wszystkie informacje na temat „Ruchu” bezpieka zaczęła zdobywać dopiero od czerwca 1969 r., począwszy od pierwszego donosu Sławomira Daszuty (został zwerbowany później przez SB do współpracy jako tajny współpracownik ps. „Sławek”[7]). Donos ten był podstawą do założenia w październiku 1969 r. na Andrzeja Czumę sprawy operacyjnego rozpracowania kryptonim „Rewident”.[8] Natomiast prowadzona od stycznia 1965 r. sprawa operacyjnej obserwacji kryptonim „Stażysta” nie dostarczyła SB żadnych informacji na temat „Ruchu”, chociaż organizacja już w tym czasie istniała.[9] Sprawa „Prospekt”, o czym autor nie napisał, dotyczyła nie Andrzeja Czumy, ale Mariana Gołębiewskiego. Jednak pierwszą informację o kontaktach Czumy z Gołębiewskim SB uzyskała w rezultacie inwigilowania Czumy, a nie Gołębiewskiego.[10] Z kolei w innym miejscu (str. 70) autor pomija bardzo istotny fakt – powodem założenia na Andrzeja Czumę przez Departament IV MSW sprawy krypt. „Rewident” były informacje o jego powiązaniach z nieznaną dotąd SB tajną organizacją, także celem inwigilacji było właśnie rozpracowanie i rozbicie tej organizacji.[11] Najważniejsze dokumenty dotyczące inwigilacji „Ruchu” zamieściłem w wydanym w 2008 r. przez IPN zbiorze Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, na który autor wielokrotnie się powołuje. Niestety, co widać choćby na powyższym przykładzie, musiał przeczytać tę książkę bardzo niedokładnie.

M. in. przeoczył opublikowaną na str. 323–325  ww. książki notatkę z 17 lipca 1970 r. dotycząca akcji „Poronin”. Notatkę tę zamieścił na str. 13–16, z błędną datą (7 lipca zamiast 17).[12] Nie zauważył przy tym ewidentnych pomyłek, jakie ta notatka zawiera. Np. – wymieniono w niej, wśród biorących udział w zebraniach poprzedzających planowana akcję Mariana Gołębiewskiego, podczas gdy w rzeczywistości człowiekiem używającym pseudonimu „Władysław” był Edward Staniewski (Gołębiewski poparł pomysł spalenia muzeum, natomiast nie był zaangażowany w przygotowania do akcji[13]).

Z kolei na str. 64 możemy przeczytać: „Obiekt mający być przedmiotem dywersji nie jest nam znany. Aktu tego ma dokonać kilkuosobowa grupa. W naradzie w dniu 18 bm.  poświęconej przygotowaniu aktu dywersyjnego brali udział: Andrzej srv76311, Wiesław Kęcik, Jan Wiesław Kurowski – wszyscy z Warszawy. Prawdopodobnie uczestniczyli również Alojzy Koszut z Warszawy, Hubert srv76311, ks. zakonny – jezuita z Lublina, Bożena Żurek, łączniczka organizacji z Lublina”. W przypisie autor podał, iż ww. fragment pochodzi z teczki o sygnaturze IPN BU 01820/17, t. 69, nie podał jednak ani numeru karty, ani tytułu dokumentu. Dokument ten – „Plan realizacji w sprawie rozpracowania operacyjnego krypt. »Rewident« i »Prospekt«” (Warszawa, 19 VI 1970 r.) – został opublikowany we wspomnianej już książce Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch” na str. 249–252. SB znała treść tej rozmowy – miała miejsce w domu Andrzeja Czumy, bezpiece udało się tam założyć podsłuch pokojowy[14]. Cytowaną informacje opatrzyłem w książce przypisem, w którym sprostowałem błędną informację dotyczącą udziału Bożeny Żurek, ks. Huberta Czumy i najprawdopodobniej Alojzego Koszuta we wspomnianej rozmowie.[15] O tym, że ks. srv76311 nie tylko nie brał udziału w przygotowaniach do spalenia muzeum, ale nawet nie wiedział o planowanej akcji (co powiedział w relacji[16]) wiedziała bardzo dobrze bezpieka – w opracowanym przez Biuro Śledcze MSW planie śledztwa przeciwko ks. Czumie nie ma najmniejszej wzmianki o akcji „Poronin”.[17] Zaś Bożena Żurek w ogóle nie należała do „Ruchu” i została aresztowana przez pomyłkę (zatrzymano ją 20 czerwca 1970 r., a z aresztu zwolniono ją już 1 lipca).[18]

Kolejne nieścisłości dotyczą autorstwa pomysłu spalenia muzeum. Pomysłodawcą, co poświadczają relacje wszystkich członków grupy przywódczej, był Stefan Niesiołowski.[19] Tymczasem p. Wegner zacytował odpowiedni fragment mojego artykułu o akcji „Poronin” z „Pamięci.pl” twierdząc przy tym, iż „przypisując Niesiołowskiemu rolę inspiratorską” miałem powtórzyć „powszechne mniemania” (str. 66–67). We wspomnianym artykule brak jest przypisów rzeczowych, stąd rzeczywiście nie można domyślić się źródeł informacji. Tyle że we wcześniejszych tekstach w przypisach ww. relacje podawałem.[20] Z kolei na str. 69 autor napisał: „Zresztą Morgiewicz z Januszem Krzyżewskim twierdzą, że pomysł najpierw wysadzenia, a później z konieczności, gdyż nie było odpowiednio silnych materiałów wybuchowych – podpalenia Muzeum Lenina w Poroninie wykluwał się powoli, od mniej więcej 1969 r. podczas ich rozmów na tajemnych zebraniach w Warszawie”. To stwierdzenie jest już czystym wymysłem autora. Po pierwsze – jeśli o podpaleniu muzeum mieliby rozmawiać Morgiewicz i Krzyżewski, to mogli zrobić to dopiero po opuszczeniu więzienia. Przed aresztowaniami w ogóle się nie znali, zetknęli się dopiero podczas procesów – Krzyżewski był przesłuchiwany jako świadek na procesie przywódców. Po drugie – Krzyżewski przystąpił do „Ruchu” tuż przed akcją „Poronin”, na początku czerwca 1970 r. Autor cytuje obszerne fragmenty relacji, jakich obaj mu udzielili (należy dodać – zna ich obydwu od wielu lat, Morgiewicz współtworzył redakcję wspomnianego już wcześniej pisma „U progu”, zaś jego drukiem zajmował się, obok Andrzeja Czumy także Krzyżewski[21]). Jednak zarówno Krzyżewski (str. 12–13) jak i Morgiewicz (str. 229, 239–249) nic nie mówili o planowaniu spalenia muzeum jeszcze w 1969 r.

Nie wspominały o tym też inne osoby, biorące udział w przygotowaniach  do akcji. Jedynie Andrzej Woźnicki przyznał się w relacji, iż w 1963 r., po obejrzeniu radzieckiego filmu Młoda Gwardia wpadł na pomysł podpalenia muzeum Lenina. Tyle, że Woźnicki w 1969 r. nie należał jeszcze do „Ruchu”, przystąpił do niego dopiero w maju 1970 r.[22]

Poza tym, wbrew twierdzeniu autora (str. 69) początkowo zamierzano i podpalić budynek muzeum i wysadzić stojący obok pomnik Lenina. Jednak Jan Kapuściński, który przygotował materiały zapalające, nie zamierzał sporządzić materiałów wybuchowych głównie z tej przyczyny, iż obawiał się, że użycie ich przez nieprzeszkolone osoby może spowodować śmierć kogoś z uczestniczących w akcji, bądź jakiegoś przypadkowego świadka.[23] W rzeczywistości z wysadzenia pomnika definitywnie zrezygnowano dopiero podczas pierwszego zebrania na ul. Kościelnej w Warszawie 15 czerwca, czyli na 6 dni przed planowaną akcją.[24]

Inny „ciekawy” fragment można znaleźć na stronie 71: „Od początku lat sześćdziesiątych na murach domów łódzkich systematycznie pojawiały się napisy: «Precz z komunizmem», «Katyń», «Precz z czerwona zarazą». Z początku SB nie przywiązywała do tych drobnych incydentów większej wagi i dla świętego lenistwa specjalnie nie zajmowała się nimi, tłumacząc sobie i zwierzchnikom, że było to dzieło tzw. chuliganów. Dopiero w lipcu 1970 r. dzięki zeznaniom niedoszłych podpalaczy muzeum i pozostałych uczestników Ruchu, tajna policja polityczna odkryła, że owe akcje inspirował Stefan Myszkiewicz–Niesiołowski (…)”. Chodzi tu o napisy malowane w Łodzi przez Stefana Niesiołowskiego, Wojciecha Majdę i Wojciecha Mantaja jeszcze przed powstaniem „Ruchu”. W tym bardzo krótkim fragmencie są trzy nieścisłości. Po pierwsze – napisy malowano nie od początku lat sześćdziesiątych, lecz od grudnia 1964 r. do kwietnia 1966 r. Po drugie – w rzeczywistości Wydział III KM MO w Łodzi (dla przypomnienia, podlegał on Służbie Bezpieczeństwa – odpowiadał za zwalczanie opozycji politycznej) założył na ich autorów sprawę kryptonim „Napisy”, której prowadzenie zakończono w grudniu 1967 r. z powodu „niewykrycia sprawców”.[25] Po trzecie – autorów napisów ustalono nie w lipcu 1970 r., ale nieco wcześniej. Otóż Wojciech Mantaj złożył 22 czerwca 1970 r. (w dniu zatrzymania przez SB) oświadczenie, w którym przyznał się do udziału w sporządzaniu napisów, a także ujawnił, że ww. napisy robił razem z Niesiołowskim i Wojciechem Majdą.[26] Autor mógłby uniknąć tych pomyłek, gdyby dokładnie przeczytał zawartość tomu 12 udostępnionych mu akt procesu przywódców (sygn. IPN BU 1355/12, wg. karty udostępnień zapoznał z ww. dokumentami 1 września 2011 r.), a także materiały z akt kontrolno–śledczych do tego procesu (IPN BU 01820/17, t. 22, 44, 73).

Kolejną pomyłkę można znaleźć na str. 73. Według autora Edward Staniewski został aresztowany „właściwie tylko za to, że wiedział o zamiarze zniszczenia muzeum poronińskiego”. Tymczasem głównym powodem aresztowania Staniewskiego było „namierzenie” go przez Departament III MSW – na początku czerwca TW „Wanda” (Anna Rozwadowska–Kucharska[27]) przekazała bezpiece „Biuletyny” i deklarację „Mijają lata …”, które otrzymała właśnie od Staniewskiego.[28] Także i w tym wypadku zemściło się na autorze bardzo pobieżne zapoznanie się z dostępnymi publikacjami.

Z kolei na str. 76 czytamy, iż o planach podpalenia muzeum wiedział także Łukasz srv76311. P. Wegner oparł się tu na „Wyciągu z informacji nr 18/70 /Biura Śledczego/ dot. grupy dywersantów i członków nielegalnej organizacji” z 8 lipca 1970 r. (sygnatura IPN BU 01820/17, t. 4, k. 41, autor nie podał w przypisie tytułu dokumentu, ani numeru karty). W tym przypadku widać, iż autor nie zdaje sobie sprawy jak specyficznym źródłem są dokumenty dawnej SB. Przede wszystkim powinien był zweryfikować tę informację z protokołami przesłuchań Łukasza Czumy (IPN BU 01820/17, t. 32). A tak się składa, że w początkowym okresie śledztwa Łukasz srv76311 odmawiał zeznań,[29] nie mógł więc nic powiedzieć przesłuchującym go esbekom o akcji „Poronin”. W rzeczywistości  ww. informacja pochodziła z tzw. informacji nieoficjalnych, czyli najprawdopodobniej od przebywającego w celi z Czumą tajnego współpracownika celnego.[30] Gdyby p. Wegner dokładniej zbadał udostępnione mu akta, to mógłby się zorientować, że agenci celni przekazywali bezpiece bardzo wiele nieprawdziwych informacji, i podszedłby wtedy do wspomnianej informacji o Łukaszu Czumie o wiele ostrożniej.

Innego błędu autor mógłby uniknąć, gdyby tylko dokładnie zapoznał się z informacjami Biura Śledczego MSW dotyczącymi śledztwa w sprawie „Ruchu” (IPN BU 01820/17, t. 81). Chodzi mianowicie o stwierdzenie o aresztowaniu całego rodzeństwa Czumów (str. 78). W rzeczywistości aresztowano tylko czterech braci – Andrzeja, Benedykta, Łukasza i ks. Huberta. Ich siostrę Cecylię zatrzymano na 48 godzin i przesłuchano w charakterze świadka.[31] Zaś pozostałe rodzeństwo –  Katarzyna i Stanisław – nie zostali w ogóle zatrzymani.

Nieco dalej – na str. 89 – mamy informację, iż pięciu przywódców organizacji zwolniono w październiku 1974 r., w przeddzień wizyty Edwarda Gierka w USA. Tymczasem Marian Gołębiewski i Bolesław Stolarz opuścili więzienie w sierpniu, po ogłoszeniu amnestii z okazji 30–lecia PRL. Natomiast bracia Czumowie i Niesiołowski odzyskali wolność we wrześniu.[32]

Natomiast na stronie 91 można przeczytać, iż Andrzej srv76311 został w kwietniu 1974 r. wyrzucony z pracy na kolei. Tak się akurat składa, że w tym czasie przebywał jeszcze we więzieniu. Po wyjściu na wolność srv76311 w styczniu 1975 r. podjął pracę w Dyrekcji Rejonowej Kolei Państwowych w Warszawie, z której zwolniono go po trzech latach, w lutym 1978 r. (zob.: Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 676, biogram A. Czumy).

Z kolei na str. 121 autor cytuje fragment z zeznania Marka Kruzerowskiego. Opatrzył je dość oryginalnym przypisem: „Nie zdołałem zidentyfikować owego Marka Kruzerowskiego, ponieważ w aktach nie było żadnych o nim bliższych informacji; przypuszczam, że to kolega uczelniany Elżbiety Nagrodzkiej; IPN BU 01820/17, t. 48”. Rzeczywiście „ów” Marek Kruzerowski był kolegą Nagrodzkiej  – poznali się w 1967 r. na seminarium dziennikarskim, oboje też współpracowali z łódzkimi tygodnikami „Politechnik” i „Odgłosy”. Rozumiem, że p. Wegner podczas zbierania materiałów do książki mógł zwyczajnie przeoczyć pewne „drugorzędne szczegóły”, więc tylko dodam, iż „ów” Marek Kruzerowski został skazany w drugim procesie łódzkim (31 VIII – 13 IX 1971 r.) na 1,5 roku więzienia.

Z innego rodzaju nieścisłością mamy do czynienia na stronie 272. Mianowicie autor napisał: „Zauważył to nawet przesłuchujący go [Andrzeja Czumę – przyp. P.B.] esbek, który zapisał, że bracia Czumowie byli wychowani «w duchu wrogości do ustroju demokracji ludowej i w duchu skrajnego fanatyzmu»”. Stwierdzenie miało pochodzić z dokumentu –  autor nie podał jakiego – z akt o sygnaturze IPN BU 01820/17, t. 69. Sądzę, że autor miał na myśli znajdujący się w tym tomie plan śledztwa przeciwko Andrzejowi Czumie, opracowany przez kpt. Stefana Szafarza z Biura Śledczego MSW.[33] Stwierdzenie o „religijnym fanatyzmie” i „wrogości do PRL” jest również w planie śledztwa przeciwko Benedyktowi Czumie.[34] Nie było ono jednak „dziełem” funkcjonariuszy Biura Śledczego, posłużyli się bowiem sformułowaniami pochodzącymi z dużo starszych dokumentów. W ten sposób charakteryzowano rodzinę Czumów już w materiałach ze wspomnianej już sprawy krypt. „Stażysta”, czy jeszcze wcześniejszej sprawy ewidencyjno–obserwacyjnej krypt. „X–10” z lat 1960–1963 (objęto nią Andrzeja, Benedykta i Stanisława Czumów).[35]

W dwóch miejscach autor pisze o tzw. akcji „Skunks”, niestety również nie ustrzegł się błędów. Na stronie 111 sugeruje (tekst jest dość niejasny) iż organizacja wlała substancję o bardzo nieprzyjemnym zapachu do sklepów „Pewex-u”, oraz mieszkań dwóch literatów, Jana Koprowskiego i Zbigniewa Nienackiego, znanych z dyspozycyjności wobec władz. Natomiast na str. 267 napisał, że „Ruch” cyt. „wpuszczał do mieszkań kolaborantów pezetpeerowskich cuchnące substancje” (str. 267). W rzeczywistości ww. substancję wlano w końcu marca lub w kwietniu 1970 r. do dwóch sklepów PKO („Pewex” powstał dopiero w 1972 r.) w Łodzi.[36] Planowano także wlanie jej do łódzkiego lokalu Stowarzyszenia PAX, oraz mieszkań Koprowskiego i Nienackiego. Zrezygnowano z tego, ponieważ rozpoczęto już przygotowania do akcji „Poronin”.[37]

Niedopuszczalnego braku znajomości podstawowych faktów u autora dowodzi fragment listu, wysłanego w lutym 2013 r. do Andrzeja Czumy (str. 276). P. Wegner napisał w nim: „Czy przed aresztowaniem w czerwcu 1970 wiedział Pan, że jest inwigilowany przez tajne służby PRL i ich tajnych współpracowników”. O tym, że Andrzej srv76311, ale także Gołębiewski, Morgiewicz i Benedykt srv76311 zdawali sobie sprawę z inwigilacji SB autor wiedziałby już wcześniej, gdyby tylko dokładnie zapoznał się ze wszystkimi publikacjami na temat „Ruchu”.[38] Mówił zresztą o tym Morgiewicz w udzielonej autorowi relacji (str. 241–242). Autor nie wspomniał też nic o panującej podczas zebrania 15 czerwca w Warszawie na ul. Kościelnej (ustalono wówczas ostateczny plan akcji) nerwowej atmosferze. M. in. podejrzewano, że ktoś obserwował przez lornetkę mieszkanie, w którym odbywało się zebranie.[39]

Wymienione powyżej przykłady pokazują, iż autor podszedł do tematu w sposób lekceważący. Przypuszczam, że nie przeczytał części opracowań dotyczących „Ruchu” – nie przywołał ich ani razu  w przypisach. Także w sposób bardzo wybiórczy przebadał materiały z IPN. Prawdopodobnie zrezygnował też z zapoznania się z relacjami uczestników „Ruchu” przechowywanymi w Archiwum Opozycji Ośrodka „Karta” (w książce nie ma o nich jakiejkolwiek wzmianki). Takie podejście do tematu musiało zaowocować licznymi pomyłkami i nieścisłościami. Wymienione powyżej nie są jedynymi. Niestety – autor popełnił także inne, o wiele poważniejsze błędy, dyskwalifikujące książkę całkowicie.

Taką karygodną pomyłką, a także przykładem rażącej nieporadności autora, jest opisany wątek listu Stefana Niesiołowskiego do Radia Wolna Europa. Na str. 86–87 autor zacytował fragmenty tego listu, według niego wyemitowanego przez Radio Wolna Europa. Szkoda tylko, że nie zajrzał wcześniej do zachowanych zapisów z nasłuchu zagranicznych rozgłośni – na temat ww. listu nie ma tam ani słowa.[40] W rzeczywistości bowiem list Niesiołowskiego przechwyciła pod koniec sierpnia lub na początku września 1970 r. ochrona aresztu,[41] tak że nie mógł być w żaden sposób wyemitowany przez Wolną Europę. Jednak  w dalszej części książki (s. 116–118, 166) autor stawia pytanie czy udało się Niesiołowskiemu przemycić ten list. A z kolei na s. 172 przytacza fragment relacji Morgiewicza, kiedy mówił on o okolicznościach przechwycenia listu. O przechwyceniu listu jest napisane w informacji nr 47 Biura Śledczego MSW dot. śledztwa w sprawie „Ruchu” z 8 września 1970 r.[42], którą autor najwyraźniej przeoczył. Przeoczył także dokumenty dotyczące jego przechwycenia, oraz oryginał listu jego i odpis, znajdujące się w tomie 11 akt procesu przywódców.[43] Tom ten autor miał w ręku.[44] Co więcej – znajduje się tam również przechwycony inny list Niesiołowskiego do jego stryja, który autor dla odmiany zacytował w całości (str. 116­–118). Mogę dodać, że właśnie  po przechwyceniu listu do RWE śledczy mogli bardzo łatwo zastraszyć Niesiołowskiego i zmusić go do złożenia bardzo szczegółowych zeznań. Mam na myśli  przesłuchanie z 9 września 1970 r., kiedy to zdecydował się na ujawnienie całej swojej działalności w organizacji.[45]

Nie można się zgodzić ze stwierdzeniami autora dotyczącymi powstania organizacji, jej charakteru, form działania, itp. Z lektury książki trudno jest ustalić, w którym roku „Ruch” mógł rozpocząć działalność. Była to konspiracja bardzo nietypowa, np. nigdy nie dokonano formalnego założenia organizacji. Faktyczne początki działalności „Ruchu” przypadają na lata 1965–1966.[46] Natomiast w różnych dokumentach MSW, prokuratury, itp. podane są bardzo rozbieżne daty powstania organizacji, bardzo często „przesuwano” początki „Ruchu” na lata wcześniejsze. Fragment jednej z takich notatek, opracowanej przez Wydział Administracyjny KC PZPR, przytoczył autor na str. 62. Podana tam wersja dot. początków „Ruchu”, iż „inicjatywa powstała 1962 r., a przybrała kształty organizacyjne dwa lata później” jest błędna, do czego autor powinien się odnieść w przypisie. Niestety –  takiego przypisu zabrakło. Natomiast we wspomnianej już wcześniejszej książce o braciach Kowalczykach autor napisał zgodnie z prawdą, iż początki działalności „Ruchu” przypadają na 1965 rok, pomylił się jednak pisząc, iż organizacja powstała  w Łodzi.[47]

P. Wegner pisze także, iż „Ruch” był kontynuatorem AK, WiN i powojennej niepodległościowej konspiracji (str. 74, 80), wywodził się wprost „z doświadczenia WiN w celach i metodach” (str. 80), czy też był kontynuacją Polskiego Państwa Podziemnego (str. 104). Na pewno większość osób, które znalazły się w „Ruchu” było zafascynowanych Armią Krajową, powojenną konspiracją antykomunistyczną, a także postacią Piłsudskiego i jego walką o niepodległość. Tyle że określenie „Ruchu” jako kontynuacji Polskiego Państwa Podziemnego, AK czy WiN jest zupełnie chybione. „Ruch” w był w porównaniu z AK konspiracją mikroskopijną. Działał także w odmiennej sytuacji politycznej, co rzutowało na przyjęcie innych form i metod działania. Oznaczało to także konieczność wypracowania nowych form konspiracji – obowiązujące w okresie okupacji i w latach powojennych uważano za anachroniczne. Stąd też „Ruch” posiadał jedynie namiastkę struktury organizacyjnej.[48] Nie zamierzano prowadzić żadnych działań sabotażowych i terrorystycznych, wykluczono też walkę zbrojną.[49] Niedorzeczne jest stwierdzenie, że „Ruch” był organizacją cyt. „w prostej linii wywodzącą się z doświadczenia WiN i w celach, i w metodach”. Co do celów można się z autorem zgodzić, ale metody? Jakoś nigdzie się nie doczytałem, iż „Ruch” tworzył oddziały partyzanckie i organizował zamachy na działaczy partyjnych bądź funkcjonariuszy SB.

Takim samym nieporozumieniem jest określenie organizacji jako terrorystycznej (str. 79–80, 114). Dla uzasadnienia p. Wegner posługuje się wymyślonym przez siebie pojęciem „białego terroryzmu”, czyli bezkrwawego[50]. Terroryzm bezkrwawy, zdaniem autora,  obejmował również takie działania jak kradzieże maszyn czy próbę kradzieży utargu ze sklepu. Tyle że wszystkie dotąd opracowane definicje terroryzmu (należy dodać, że definicji terroryzmu jest bardzo wiele, a samo zjawisko okazało się bardzo trudne do zdefiniowania) wykluczają z niego działania bez użycia przemocy. Oddzielają także akcje terrorystyczne od kryminalnych, jaką była choćby wspomniana próba kradzieży utargu.[51] Samo określenie terroryzm pochodzi od łacińskiego słowa terror oznaczającego strach, przerażenie, a także przedmiot budzący przerażenie.[52]. Nie można więc w żaden sposób zaliczyć do akcji terrorystycznych ekspropriacji choćby z tego powodu, iż obowiązywał przy nich  kategoryczny zakaz stosowania jakiekolwiek przemocy. Z kolei zrzucenie tablicy z wizerunkiem Lenina z Rysów, czy wlanie do sklepów PKO w Łodzi cuchnącej substancji (akcja „Skunks”) były typowymi akcjami sabotażowymi. Przy tej okazji autor powtarza (myślę, że robi to nieświadomie), stwierdzenia z dokumentów i opracowań SB o rzekomo terrorystycznym charakterze organizacji. Aby to udowodnić bezpieka zaliczyła do działań terrorystycznych obok podpalenia muzeum również także kradzieże sprzętu poligraficznego, próbę kradzieży pieniędzy, zrzucenie tablicy z wizerunkiem Lenina, etc. W śledztwie próbowano też za wszelką cenę zebrać dowody  mające potwierdzić, iż „Ruch” przeprowadził (lub planował) wiele innych akcji o charakterze terrorystycznym, sabotażowym i kryminalnym. Na dodatek wywodom autora o terrorystycznym charakterze organizacji całkowicie przeczy zamieszczona w książce relacja Emila Morgiewicza (str. 228–240).

Autor wielokrotnie chwali pomysł akcji, określając go jako bohaterski. Polemizuje też z opiniami krytycznymi, głównie Stefana Niesiołowskiego i moją. W tej chwilami bardzo żarliwej polemice pomija jednak niezwykle istotne kwestie. Pierwszą było ryzyko poniesienia śmierci lub bardzo ciężkich obrażeń przez przypadkowe osoby, znajdujące się w chwili wybuchu pożaru na terenie otaczającym muzeum (co całkowicie przeczy wywodom autora o „białym terrorze”). Mówił o tym w relacji Wiesław Kęcik. Niebezpieczeństwo okazało się tym poważniejsze, ponieważ Kęcik odkrył w piwnicy muzeum pijacką melinę (str. 148).[53] Z tego powodu postanowiono, iż ostateczną decyzję o podpaleniu muzeum mieli podjąć na miejscu Marek Niesiołowski i Benedykt srv76311.[54] Ten problem autor najzwyczajniej zlekceważył. Drugą sprawą jest inwigilacja przez SB, o której w „Ruchu” już wtedy wiedziano. Zwrócił na to uwagę w relacji Morgiewicz, twierdząc przy tym, całkowicie słusznie, że w tej sytuacji akcja była z góry skazana na niepowodzenie (str. 241–245). Morgiewicz poruszył przy tym inny ważny, także pominięty przez p. Wegnera problem –  niebezpieczeństwa przeistoczenia się „Ruchu”, w razie powodzenia akcji „Poronin”,  w organizację terrorystyczną.

Kolejną  sprawą jest całkowity brak przygotowania do tego rodzaju akcji (wspomniał o tym w relacji Janusz Krzyżewski – str. 59–60). Spalenie muzeum Lenina, o czym mówił w relacji Morgiewicz (str. 228–229) miało mieć charakter wyjątkowy – zamierzano zaprotestować przeciwko obchodom setnej rocznicy urodzin „wodza rewolucji”. Prawie nikt w organizacji (w tym Marek Niesiołowski i Janusz Krzyżewski, którzy mieli podłożyć ładunki zapalające w muzeum) nie miał wcześniej do czynienia z bronią, materiałami wybuchowymi i zapalającymi. Skutkiem tego braku doświadczenia był także  bardzo skomplikowany i trudny do zrealizowania plan akcji i zaangażowanie do niej zbyt dużej ilości osób (bardzo surowo ocenił później ten plan Marian Gołębiewski)[55]. Zgadzam się z p. Wegnerem, iż rozdęty w tym czasie do granic absurdu  kult zbrodniarza, jakim był Lenin musiał budzić co najmniej obrzydzenie, nie mówiąc o odruchach protestu. Ale autor powinien  się w tym miejscu zastanowić, czy nie można było zaprotestować w inny, mniej ryzykowny sposób. Niestety – do tej refleksji okazał się całkowicie niezdolny.

Chwaląc pomysł spalenia muzeum p. Wegner ani razu nie zastanowił się jakie mogłyby zapaść wyroki, gdyby akcja zakończyła się sukcesem. Rozbicie organizacji było i tak nieuniknione, mówił o tym zresztą w relacji Morgiewicz (str. 242–248). W wypadku, gdyby udało się zniszczyć muzeum, zapadłyby dużo surowsze wyroki, zwłaszcza dla osób zaangażowanych w akcję. Nie można wykluczyć, iż któraś z nich skazana zastałaby na karę śmierci (pisał o tym już Niesiołowski)[56]. Czyżby autor, znający w końcu bardzo dobrze sprawę braci Kowalczyków, zupełnie nie zdawał sobie z tego sprawy?

Dużo miejsca p. Wegner poświęcił śledztwu przeciwko organizacji. Był w tej dobrej sytuacji, iż zachowało się bardzo dużo materiałów ze śledztwa – protokołów z przesłuchań, notatek, informacji opracowywanych przez Biuro Śledcze MSW oraz KM MO  w Łodzi, planów, itp. W aktach kontrolnych do procesu przywódców „Ruchu” (sygn. IPN BU 01820/17), liczących 101 tomów, materiały wytworzone w czasie śledztwa, czyli od 20 czerwca 1970 r. do 12 lipca 1971 r.. stanowią około 75 procent zawartości tych akt. Jednak ich  wykorzystanie w jakichkolwiek publikacjach  zawsze nosi duży element ryzyka. Dokumenty te zawierają bowiem szereg przekłamań, np. śledczy dopisywali  w protokołach z przesłuchań nieprawdziwe wypowiedzi,[57] o czym zresztą mówił w relacji Wiesław Kęcik (str. 159–160). Dlatego koniecznie należy weryfikować podawane tam fakty. Przykładem nieznajomości specyfiki tych materiałów przez autora jest bezkrytyczne powołanie się na notatkę dotyczącą Łukasza Czumy (na str. 76), o czym już wspomniałem. Również we fragmentach książki poświęconych śledztwu wielokrotnie wyszło na jaw bardzo powierzchowne przebadanie przez autora udostępnionych mu dokumentów. Doszedł też do tego, co trzeba stwierdzić z dużą przykrością, brak obiektywizmu.

Z opisu autora można wysnuć przypuszczenie, że niezbyt dobrze zrozumiał specyfikę i charakter śledztwa w sprawie „Ruchu”. Zupełnie pominął bardzo istotne kwestie, poruszone w relacji przez Emila Morgiewicza (str. 255–256). Pierwszą było posiadanie przez SB już pierwszego dnia śledztwa znacznego materiału dowodowego (w tym tzw. archiwum organizacji – chodziło o materiały znalezione podczas przeszukania domu Andrzeja Czumy i plebanii w Piastowie). Ułatwiło to bardzo pracę śledczym. W dodatku, na co Morgiewicz także zwrócił tu uwagę, SB dysponowała już w tym czasie skutecznymi metodami łamania oporu przesłuchiwanych bez uciekania się do przemocy fizycznej. Wyszło też na jaw kompletne nieprzygotowanie większości zatrzymanych do konfrontacji z bezpieką, co spowodowało załamanie się niektórych (Kurowski, Mantaj) już na pierwszym przesłuchaniu i złożenie przez nich bardzo wyczerpujących wyjaśnień.[58]

Jeden z rozdziałów książki nosi tytuł „Przeniewierstwa” (str. 165–208). Autor wymienił w nim osoby, które jego zdaniem zdradziły organizację. Za głównego „zdrajcę” uznał Stefana Niesiołowskiego. W innym fragmencie książki (str. 64–65) napisał, że: „już po pierwszych indagacjach śledczych Stefan Niesiołowski, Wiesław Jan Kurowski, Wojciech Mantaj i inni pomniejsi «pękający» snuli bez racjonalnych (a może i moralnych) skrępowań swe opowieści”. O ile załamanie się Mantaja i Kurowskiego na samym początku śledztwa i złożenie przez nich bardzo obszernych i w dodatku częściowo nieprawdziwych zeznań jest bezdyskusyjne, to już sprawą mocno wątpliwą jest wymienianie razem z nimi Niesiołowskiego.

Prawdą jest, że Niesiołowski złożył w śledztwie bardzo obszerne zeznania. Ale czytając jego zeznania z pierwszych dni śledztwa i porównując je z zeznaniami Mantaja i Kurowskiego widać, że początkowo zeznawał powściągliwie, starał się ukryć szereg faktów,[59] zaprzeczał też, iż osoby wymieniane przez śledczych należały do „Ruchu”.[60] Podczas pierwszego przesłuchania próbował bezskutecznie zwodzić śledczych, twierdząc że „Biuletyny” zawierały teksty o charakterze religijnym, a „Ruch” był kilkuosobową zakonspirowaną grupą dyskusyjną.[61] W czasie przesłuchania 26 czerwca przyznał się do udziału w kradzieży jednej maszyny do pisania, zaprzeczając przy tym iż brał udział w innych ekspropriacjach.[62] Dopiero 27 czerwca przyznał się do udziału w zjazdach „Ruchu”, napisaniu jednego artykułu do „Biuletynu” i przede wszystkim złożył zeznania na temat akcji „Poronin”.[63] Od tego momentu składał już obszerne zeznania o  organizacji, w których obciążył też niestety inne osoby.

Podobny sposób obrony – odmowa zeznań bądź wprowadzanie w błąd śledczych – próbowała stosować większość aresztowanych. Niestety z reguły, podobnie jak w przypadku Niesiołowskiego, po kilku dniach zaczęli składać zeznania. SB dysponowała już, o czym wspominałem, w pierwszych dniach śledztwa obszernym i różnorodnym materiałem dowodowym – ma tu na myśli wszystkie numery „Biuletynu”, tekst deklaracji „Mijają lata …”, materiały z tzw. archiwum organizacji znalezione na plebanii w Piastowie i w domu Andrzeja Czumy, a także plan akcji „Poronin”, zdjęcia muzeum Lenina, plany muzeum i materiały zapalające.[64] Zwłaszcza zdobycie dowodów potwierdzających zamiar podpalenia muzeum bardzo ułatwiło śledczym zastraszenie i nakłonienie do złożenia zeznań części aresztowanych. Stało to się w przypadku Kurowskiego. Podczas pierwszych przesłuchań – 20 i 21 czerwca – opisał dokładnie przygotowania do akcji „Poronin”.[65] Szczegółowe zeznania, obciążające innych aresztowanych, i w dodatku zawierające szereg zmyślonych faktów składał podczas kolejnych przesłuchań (np. mówił o planowanym przez „Ruch” zbrojnym powstaniu, zeznał także, iż „dziełem” organizacji był napad na konwojentów odwożących pieniądze do banku na ul. Jasnej w Warszawie w grudniu 1964 r.).[66]

Natomiast powodem załamania się Mantaja było wcześniejsze zatajenie przez niego przed bezpieką działalności w „Ruchu” – od maja 1969 r. był bowiem tajnym współpracownikiem SB.[67] Mantaj złożył 22 czerwca oświadczenie, w którym przyznał się m. in. do malowania napisów w Łodzi razem z Niesiołowskim i Majdą w l. 1964 – 66, udziału w kradzieży dwóch maszyn do pisania oraz napadzie na ekspedientkę ze sklepu na ul. Źródłowej w Łodzi (SB do tej pory nie wiedziała, że zrobił to „Ruch”). Napisał też o planach przeprowadzenia napadu na pociąg zbierający pieniądze ze stacji PKP, o rzekomym pobiciu przez Niesiołowskiego członka PZPR z Lublina, a także ujawnił osoby nie znane dotąd SB.[68] Swoim oświadczeniem w dużym stopniu obciążył właśnie Niesiołowskiego, ułatwiając śledczym złamanie go. W następnych dniach Mantaj złożył szczegółowe zeznania m. in. na temat przebiegu zjazdów, akcji na ul. Źródłowej, ujawnił też kolejne osoby, m. in Elżbietę Łukasiewicz –Nagrodzką (Niesiołowski zeznał o niej później).[69]

Prawdą jest, że w swojej książce Ruch przeciw totalizmowi Niesiołowski pisząc o śledztwie przedstawił swoją postawę oraz swoich kolegów (w pierwszym rzędzie Wojciecha Mantaja[70]) w korzystnym świetle, a niesprawiedliwie ocenił Elżbietę Łukasiewicz–Nagrodzką. W rzeczywistości obszerne zeznania, obciążające innych, złożyła większość z 75 podejrzanych. Np. – o akcji „Poronin” jako pierwszy (20 i 21 czerwca) zeznał Kurowski, a dopiero 27 czerwca „sypiący od pierwszego przesłuchania” Niesiołowski. Z lektury książki widać wyraźnie wrogi stosunek autora do Niesiołowskiego. Sądzę, że właśnie z tego powodu Niesiołowski, a także Andrzej i Benedykt Czumowie, oraz Andrzej Woźnicki odmówili udzielenia relacji.

Jest rzeczą kompletnie niezrozumiałą, dlaczego wśród „przeniewierców” został wymieniony Benedykt srv76311 (str. 174). „Benedykt srv76311 – czytamy w książce – po zatrzymaniu dość szczegółowo opisywał plany i przygotowania do podpalenia muzeum Lenina. Ponad dwadzieścia stron zajmują zapisy jego zeznań. Mówił konkretnie o dokonywanych próbach z płynem zapalającym, o ubraniach zapasowych, które mieli mieć wykonawcy planu, o zrobionych wcześniej zdjęciach tzw. obiektu, czyli muzeum, pomnika i okolicy, o niedrożnym kanale wentylacyjnym, o którym powiadomił „Piotr”, czyli Wiesław Kęcik, o kluczu wewnątrz drzwi piwnicy muzeum, o omawianiu szczegółów projektu z bratem, Niesiołowskim, Andrzejem Woźnickim i Elżbietą Nagrodzką”. Tyle że autor „przeoczył” jeden „szczegół”. W mieszkaniu Benedykta Czumy znaleziono podczas rewizji 20 czerwca płyny zapalające i zapalniki przeznaczone do podpalenia muzeum.[71] Stąd jego sytuacja była bez porównania trudniejsza, niż pozostałych aresztowanych – sam powiedział w relacji, iż od samego początku zdawał sobie sprawę, że nie  ma żadnej szansy na uniknięcie wyroku, i to w dodatku wysokiego. Podczas pierwszego przesłuchania 20 czerwca próbował wprowadzić śledczych w błąd, zeznając, że posiadany płyn zapalający był mu potrzebny do stopienia przedmiotów metalowych.[72] Ponieważ SB już wiedziała, dysponując zeznaniami Kurowskiego oraz materiałami zdobytymi podczas rewizji (plan akcji „Poronin”, zdjęcia i szkice muzeum), czemu miały służyć te materiały zapalające, sytuacja Czumy stała się po prostu tragiczna. 23 czerwca przyznał się do udziału w przygotowaniach do spalenia muzeum. Odmówił jednak podania nazwisk innych osób, próbując je chronić.[73] Szczegółowe zeznania na temat  akcji złożył dopiero 27 i 28 czerwca.[74]

Zeznania na temat „Poronina” nie były, według autora, jedynymi „przewinieniami” Czumy. „Benedykt – czytamy dalej na str. 174 – informował także o ekspropriacjach nie mających żadnego związku z zamiarami poronińskimi. Przytaczał konfabulacje np. Stefana Niesiołowskiego czy Wiesława Jana Kurowskiego, że słynny napad na bank Pod Orłami w połowie lat sześćdziesiątych był zorganizowany przez Ruch”. W przypisie autor podał źródło tej informacji – ma pochodzić z dokumentu w teczce o sygnaturze IPN BU 01820/17 t. 17. Jest to jeden z tomów akt kontrolno – śledczych do procesu przywódców „Ruchu”. Tyle, że w tym tomie nie ma żadnego protokołu z przesłuchania Czumy. Znajdują się w nim wyłącznie materiały znalezione przez bezpiekę 20 czerwca 1970 r. podczas przeszukania plebanii w Piastowie – protokoły ze zjazdów, teksty referatów, projekty programu, wersje deklaracji „Mijają lata …” łącznie z wersją ostateczna, datowaną na 24 V 1969 r. Wygląda więc na to, że autor wpisał w tym miejscu mylną sygnaturę.[75]

W protokołach przesłuchań Benedykta Czumy[76] nie znalazłem żadnych zeznań dotyczących napadu na bank w domu Pod Orłami (chodziło o wspomniany już napad na ul. Jasnej). W śledztwie próbowano udowodnić, „dzięki” zeznaniom Kurowskiego,[77] że wspomniany napad był „dziełem” „Ruchu”. Z osób objętych śledztwem w sprawie „Ruchu” SB wytypowała grupę podejrzanych o dokonanie tego napadu, jednak nie znalazł się wśród nich Benedykt srv76311.[78] Natomiast jego podejrzewano o udział w serii napadów, jakie miały miejsce w Łodzi – napadzie na wartownika w Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej Łódź–Widzew (lipiec 1967 r., ukradziono wówczas pistolet), sklep spożywczy (październik 1967 r.), oraz dwa urzędy pocztowe (listopad 1967 r. i marzec 1969 r.).[79] I na temat tych napadów, a nie napadu na ul. Jasnej, był intensywnie przesłuchiwany.[80] Przypuszczam, że przytoczona przez p. Wegnera informacja prawdopodobnie była wymysłem współpracownika SB, przebywającego z Czumą w jednej celi.

Natomiast wyjątkowym skandalem jest wymienienie (na str. 178) wśród „pomocników esbeków” (taki jest tytuł podrozdziału) Stefana Türschmida. Z dokumentów o sygnaturze IPN BU 01820/17, t. 48 (są tam odpisy protokołów z przesłuchań Türschmida, a także jego oświadczenia złożonego w śledztwie), na które powołuje się autor wynika bowiem, iż Türschmid od jego aresztowania 30 lipca 1970 r., odmawiał składania zeznań, a także zaprzeczał, iż należał do „Ruchu” przez prawie dwa miesiące – do 25 września. Przyznał się do tego dopiero  we wspomnianym oświadczeniu, którego pisanie rozpoczął 29 września.[81]

Nieścisłości można znaleźć w bardzo krótkim fragmencie (str. 177–178) dotyczącym Wojciecha Mantaja. Po pierwsze – Mantaj został aresztowany nie na przełomie czerwca i lipca 1970 r., ale 22 czerwca.[82] Autor przemilczał również fakt złożenia przez Mantaja tego samego dnia oświadczenia, o którym pisałem już wcześniej. Zacytował jedynie (str. 177) jego kilka niewielkich fragmentów. Nie napisał też, iż w swoim oświadczeniu oraz w zeznaniach składanych w następnych dniach Mantaj ujawnił bezpiece szereg nieznanych jej dotąd faktów oraz ludzi związanych z organizacją – Wojciecha Majdę, Jacka Bartkowiaka, Stanisława Schodzińskiego, a także aresztowaną już Elżbietę Łukasiewicz–Nagrodzką (zeznał, że należała do „Ruchu”, wcześniej niż Niesiołowski) . Swoimi zeznaniami obciążył w poważnym stopniu innych aresztowanych – przede wszystkim Niesiołowskiego, ale także Andrzeja i Benedykta Czumów (odpisy protokołów przesłuchań Mantaja – sygn. IPN BU 01820/17, t. 44).[83]

Bardzo obszerny fragment (str. 178–198) autor poświecił Wiesławowi Kurowskiemu. Napisał o jego załamaniu się w śledztwie, składaniu bardzo obszernych i nieprawdziwych zeznań, kompromitującym liście wysłanym podczas śledztwa do Sądu Wojewódzkiego dla m. st. Warszawy,  a także o współpracy z SB po wyjściu z więzienia. Tylko dlaczego pominął tak istotny fakt, że to właśnie Kurowski (nie Niesiołowski) złożył już podczas pierwszych przesłuchań 20 i 21 czerwca bardzo obszerne i szczegółowe zeznania na temat akcji „Poronin” ?[84]

Z opisu autora można więc wywnioskować, że w śledztwie miało się załamać i złożyć obszerne zeznania kilka wymienionych wyżej osób. Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Poza Kurowskim i Mantajem pozostali aresztowani próbowali podczas pierwszych przesłuchań w różny sposób wprowadzić śledczych w błąd, bądź odmawiali zeznań. Na ich nieszczęście SB wiedziała  sporo o organizacji dzięki donosom Sławomira Daszuty, a swoją wiedzę bardzo wzbogaciła o zdobyty już na samym początku śledztwa bardzo duży i różnorodny materiał dowodowy, w tym przede wszystkim plan akcji „Poronin”, materiały zapalające oraz pozostałe materiały dotyczące akcji.[85] Wiedzieli więc o organizacji bardzo dużo, co musiało ułatwić łamanie oporu kolejnych aresztowanych. Na pewno też okoliczności, w jakich doszło do aresztowań – w przeddzień planowanego spalenia muzeum – ułatwiły bezpiece zastraszenie przesłuchiwanych. Stąd też próby oporu większości zatrzymanych złamano bardzo szybko. Z tego też powodu nie mogę się niestety zgodzić ze stwierdzeniem Niesiołowskiego, iż większość aresztowanych starała się zeznawać powściągliwie, głównie potwierdzając to, co już wiedziała bezpieka.[86]

Tak więc, gdyby autor uważnie przeczytał wszystkie protokoły przesłuchań mógłby dojść do jednego wniosku – że obszerne zeznania złożyła zdecydowana większość osób objętych śledztwem. Niestety – okazało się, że byli zupełnie nieprzygotowani na konfrontację z  bezpieką. Ale też trzeba kategorycznie stwierdzić, że nie mieli oni w tej konfrontacji od samego początku najmniejszych szans i nie należy ich w żaden sposób winić za składane zeznania. Wyjątkami są na pewno Kurowski i Mantaj (trzeba koniecznie w tym miejscu zaznaczyć, że Mantaj w późniejszym okresie śledztwa odzyskał równowagę i zaczął zeznawać dużo bardziej powściągliwie). Nie wiadomo dlaczego autor nie napisał nic na temat postawy w śledztwie Wojciecha Majdy, który (przypuszczam, że bezpiece udało się go zastraszyć wykorzystując jego słabszą odporność psychiczną) również złożył nieprawdziwe zeznania. M. in również powiedział, iż „Ruch” dokonał wspomnianego napadu na ul. Jasnej w Warszawie, a także serii napadów rabunkowych w Łodzi w l. 1967–1969, (sprawców tych napadów nigdy nie wykryto).[87] Można też mieć zastrzeżenia do zeznań Witolda Sułkowskiego[88] i ks. Sebastiana Koszuta[89].

Autor wymienił parokrotnie osoby, które – jego zdaniem – zachowały w śledztwie godną postawę, odmawiając zeznań, bądź też, jak to określił, prowadząc grę z funkcjonariuszami SB. Zaliczył do nich Andrzeja Czumę, Jana Kapuścińskiego, Morgiewicza, Marzenę Górszczyk, Elżbietę Łukasiewicz– Nagrodzką i Gołębiewskiego. Nie dającym się wytłumaczyć skandalem jest pominięcie  wśród tych osób przez autora Łukasza Czumy, który wykazał się w śledztwie ogromną odwagą.[90] Co do osób wymienionych przez p. Wegnera  – Andrzej srv76311 wielokrotnie odmawiał składania zeznań, także w sytuacji, kiedy czytano mu, w celu złamania go, fragmenty protokołów przesłuchań innych osób. Jeśli już składał zeznania, robił to niezwykle umiejętnie, nie obciążając nikogo innego (np. konsekwentnie odmawiał podawania bądź potwierdzenia jakichkolwiek nazwisk).[91] Podobnie zeznawał Kapuściński, tyle że, w przeciwieństwie do Czumy wiedział bardzo niewiele – z organizacji znał zaledwie kilku ludzi, a jego udział praktycznie ograniczył się do przygotowania materiałów zapalających do akcji „Poronin”.

Bardzo chwalona przez autora za postawę w śledztwie Marzena Górszczyk (str. 76, 109, 176) już podczas pierwszych przesłuchań 22, 25, 26 i 27 czerwca złożyła zeznania na temat akcji „Poronin”[92] (co trzeba koniecznie podkreślić – o wiele mniej obszerne niż zeznania Kurowskiego), co p. Wegner całkowicie przemilczał. Zresztą w udzielonej po latach relacji sama Marzena Górszczyk przyznała, że większość aresztowanych nie potrafiła odmówić zeznań, co wynikało przede wszystkim z braku doświadczenia – większość nie miała wcześniej do czynienia z bezpieką (z tej relacji autor również nie skorzystał).[93] Wbrew temu co pisze autor (str. 176) składał zeznania również Marian Gołębiewski, część z nich była bardzo szczegółowa (w aktach procesu grupy przywódczej protokoły jego przesłuchań zajmują dwa tomy), chociaż w pierwszych dniach śledztwa także i on bezskutecznie starał się wprowadzić w błąd przesłuchujących go esbeków i próbował ukrywać przed nimi wiele faktów.[94] Także dwa tomy liczą protokoły przesłuchań Morgiewicza, część jego zeznań również jest szczegółowa.[95] Oczywiście będąc z wykształcenia prawnikiem, znając kodeks karny mógł Morgiewicz oprzeć się naciskom śledczych skuteczniej od innych. Ale on sam przyznał po latach, że sytuacja wszystkich osób objętych śledztwem była niezwykle trudna i o „prowadzeniu gry” z przesłuchującymi ich esbekami praktycznie nie było mowy.[96]

Rzeczywiście bardzo dobrą i odważną postawą w pierwszych dniach śledztwa wyróżniła się wymieniona przez autora (str. 176) Elżbieta Łukasiewicz–Nagrodzka (Królikowska–Avis). Podczas przesłuchań konsekwentnie zeznawała, że nic nie wiedziała o żadnej organizacji, zaś z pozostałymi aresztowanymi utrzymywała tylko kontakty towarzyskie. Tak więc Niesiołowski, pisząc iż Nagrodzka zeznawała od pierwszego dnia jest w całkowitym błędzie.[97] Jednak p. Wegner pominął bardzo istotny fakt, iż po okazaniu jej przez śledczych 30 czerwca protokołu z przesłuchania Stefana Niesiołowskiego Nagrodzka również zaczęła składać obszerne zeznania.[98] Dla przykładu – podczas następnego przesłuchania (1 lipca) ujawniła bezpiece wszystkie osoby, które wprowadziła do organizacji.[99] O tych zeznaniach autor już nie wspomniał. Na dodatek ujawnienie jednej z tych osób – Mirosławy Grabowskiej – przypisał oczywiście Niesiołowskiemu (str. 169). Przemilczał też oświadczenie Nagrodzkiej „Z czego powstałam” z 10 lipca 1970 r.[100], ukazujące niestety jej postawę w śledztwie w odmiennym świetle, niż jak to opisał p. Wegner i raczej nie wystawiające jej najlepszego świadectwa (chociaż jej sytuacja w tym momencie, także z powodów osobistych, była o wiele trudniejsza niż większości aresztowanych). Sądzę, że z tego powodu o tym oświadczeniu nic nie wspomniała w zamieszczonej w książce relacji jego autorka (str. 119–143).

Opis autora, w wielu miejscach bardzo zawiły i chaotyczny, przeplatany jest relacjami czworga byłych uczestników „Ruchu”. Szczególnie cenna jest relacja Emila Morgiewicza, ukazująca prawdziwy obraz organizacji. Morgiewicz poruszył w niej też kwestię ryzyka związanego z akcją – inwigilacja przez SB, groźba całkowitego rozbicia organizacji – co zostało pominięte czy wręcz zlekceważone przez autora. Obraz „Ruchu”, przedstawiony przez Morgiewicza jest całkowicie sprzeczny z opisem autora. Według p. Wegnera „Ruch” był w zasadzie grupą patriotycznych, ale bardzo nieudolnych terrorystów, którzy podjęli się zadania znacznie przekraczającego ich możliwości. Autora nie interesuje, jakie były faktyczne cele organizacji, że „Poronin” miał być pojedynczym, w dodatku kompletnie nieprzemyślanym aktem protestu przeciwko rzeczywiście odrażającemu kultowi Lenina. Stąd np. zaliczył kradzieże powielaczy i maszyn do pisania do działań terrorystycznych. Nie miały one nic wspólnego z działaniami terrorystycznymi i były jedynie złem koniecznym – organizacja nie miała żadnych innych możliwości zdobycia sprzętu poligraficznego, niezbędnego do wydawania własnego pisma. A właśnie wydawanie pisma, a nie niszczenie obiektów komunistycznego „kultu” było jednym z głównych celów „Ruchu”.

Rozumiem, że p. Wegner ma prawo nie zgadzać się ze Stefanem Niesiołowskim, walczącym w swoich tekstach z bardzo długo funkcjonującą opinią o „Ruchu” jako organizacji terrorystycznej. Niestety, wynika to, moim zdaniem, przede wszystkim z wrogiego stosunku autora do Niesiołowskiego. Ale jak wobec tego odniesie się do artykułu Morgiewicza Czym był „Ruch” ?, zamieszczonego w 1986 r. w emigracyjnym kwartalniku „Libertas”, przedstawiającego organizację w bardzo zbliżonym świetle jak w tekstach Niesiołowskiego. Sporo do myślenia mogłaby dać też autorowi lektura krótkiego fragmentu w monografii o PRL-owskiej opozycji Andrzeja Friszkego,[101] czy też większego tekstu, zamieszczonego w nr 20 „Karty”.[102] Podejrzewam, że ww. publikacji p. Wegner albo nie przeczytał, albo po prostu świadomie je pominął. To samo dotyczy dokumentów z tzw. „archiwum” organizacji – chodzi o materiały przechwycone przez bezpiekę podczas przeszukania domu Andrzeja Czumy oraz plebanii w Piastowie (są w udostępnionych autorowi aktach kontrolno-śledczych do procesu przywódców, sygn. IPN BU 01820/17, t. 16, 17). Znajdują się tam m. in. teksty referatów przygotowywanych na zjazdy „Ruchu” oraz protokoły z dyskusji na zjazdach, kiedy mówiono o celach organizacji, formach działania  itp.

Niedbałość autora ma także i inne, negatywne skutki. Z lektury książki nie bardzo wiadomo jak przebiegały przygotowania do akcji, ile osób było w nie zaangażowanych, w jaki sposób zamierzano zniszczyć muzeum – autor ograniczył się jedynie do zacytowania notatki MSW (str. 13–16), ale jej treści, o czym już wcześniej wspomniałem, nie zweryfikował. Np. w notatce pominięto istotny fakt, iż podczas narady 19 czerwca zrezygnowano z wlania płynu zapalającego do piwnicy. W tej naradzie nie brali też udziału wymienieni w notatce Benedykt srv76311, Marek Niesiołowski, Andrzej Woźnicki oraz Marian Gołębiewski.[103] P. Wegner nie napisał też nic o wcześniejszych przygotowaniach. Np. bardzo przydatna byłaby tutaj ekspertyza materiałów zapalających, przygotowanych przez Jana Kapuścińskiego i przechwyconych przez bezpiekę podczas przeszukania mieszkania Benedykta Czumy. Opracował ją Zakład Kryminalistyki KG MO, jest w tomie 22 akt procesu przywódców (sygn. IPN BU 1355/22, k. 4–29). Z tego dokumentu autor także nie skorzystał.

Reasumując – Zamach na Lenina jest książką kompletnie nieudaną. Wynika to w głównej mierze z rażącego niedbalstwa i nieudolności autora. Bardzo pobieżne i wybiórcze zbadanie przez p. Wegnera dokumentów i publikacji na temat „Ruchu”, połączone z brakiem obiektywizmu zaowocowało całą serią błędów i nieścisłości, całkowicie dyskwalifikującymi książkę. Nie mogą jej uratować w żaden sposób zamieszczone w niej relacje. Z opisu p. Wegnera, fragmentami bardzo chaotycznego, wyłania się mocno zafałszowany obraz organizacji. Trudno jest więc wytłumaczyć, dlaczego prof. Jan Żaryn i prof. Sławomir Cenckiewicz wystawili książce tak entuzjastyczne opinie. Nie tylko świadczą o ich bardzo słabej znajomości przedstawionego w książce tematu, ale również kompromitują obydwu zasłużonych badaczy historii PRL.

Próba spalenia muzeum Lenina w Poroninie była (czy może nadal jest) sprawą budzącą bardzo duże kontrowersje.  Na pewno jej efektem było ciążące na „Ruchu” przez wiele lat niezasłużone piętno organizacji terrorystycznej. Choćby z tego powodu akcja „Poronin” zasługuje na napisanie rzetelnego opracowania i niekoniecznie musi być to praca naukowa. Tę niepowtarzalną szansę p. Jacek Wegner całkowicie zmarnował.

Piotr Byszewski


[1] Najważniejsze opracowania na temat „Ruchu”: S. Niesiołowski Ruch przeciw totalizmowi, ostatnie wydanie: Łódź 1993 r. (wcześniej Niesiołowski wydał tę książkę pod pseudonimem „Ewa Ostrołęcka” w drugim obiegu w 1985, 1988 i 1989 roku); idem, Organizacja „Ruch”, „Więź”, 1990, nr 1.; E. Morgiewicz, Czym był „Ruch” ?, „Libertas” (Paryż), 1986, nr 7; „Ruch” wobec stabilizacji, „Karta”, 1996, nr 20; P. Byszewski Niepodległościowa organizacja „Ruch” (1965–1970) [w:] Opozycja i opór społeczny w Łodzi 1956–1981, red. K. Lesiakowski, Warszawa 2003, s. 42–63; idem, Konspiracyjna organizacja „Ruch”, „Glaukopis”, 2003, nr 1, s. 70 – 113; idem, Kryptonim „Rewident”. SB na tropie „Ruchu”, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej”, 2005, nr 3, s. 83 – 93; Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, wstęp, wybór i opracowanie P. Byszewski, Warszawa, 2008.

[2] P. Byszewski Akcja „Poronin”, „Pamięć.pl”,2012, nr 3.

[3] G. Waligóra Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela 1977–1981, Warszawa 2006, s. 50–51.

[4] Wg. karty udostępnień p. Wegner zapoznał się z tomem 31 akt procesu przywódców „Ruchu” 27 września 2011 r.

[5] IPN BU 01820/17, t. 17, k. 168–170, odpis protokołu z ze zjazdu łódzkiego, 19 I 1970 r.; ibidem, t. 17, k. k. 4, 198–217, Tekst deklaracji na dzień 24 maja 1969 r. po 4 zjeździe i poprawkach zjazdu, Antaby, Emila).

[6] S. Niesiołowski Organizacja „Ruch”, s. 106–107; IPN BU 01820/17, t. 17, k. 29, Odpis protokołu z V zjazdu, s. 6 (wypowiedź Witolda Sułkowskiego, jest wymieniony w protokole jako Witek).

[7] Z dziennika rejestracyjnego b. SB WUSW w Gdańsku wynika, iż Daszuta został zarejestrowany przez Wydział IV KW MO  jako kandydat na tajnego współpracownika przed 30 czerwca 1969 r. pod nr 10163, następnie jako tajny współpracownik ps. „Sławek”, pseudonim zmieniono później na „Robert”. Z zachowanych materiałów ewidencyjnych wynika, iż Daszutę wyeliminowano z sieci TW. Według kartoteki odtworzeniowej b. WUSW w Gdańsku 17 listopada 1975 r. teczkę Daszuty przekazano do Wydziału „C” KW MO w Gdańsku. Przyczyną wyeliminowania go z sieci TW było wstąpienie do PZPR. Teczka Daszuty została zniszczona 23 maja 1990 r.

[8] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 38–46, 117–258.

[9] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 36–38, 81–105.

[10] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 32–34, 41, 107–115, 189–190.

[11] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 38–39, 118–145.

[12] W przypisie (nr 1 na str.16) autor podał sygnaturę akt, w których znajduje się zamieszczona notatka: IPN BU 01820/17, t. 19.

[13] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 323.

[14] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 243–244, 258.

[15] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 241.

[16] Relacja ks. Huberta Czumy, 2003 r.,  w posiadaniu autora.

[17] IPN BU 01820/17, t. 69, k. 204–215, Plan śledczy w sprawie Huberta Waleriana Czumy, Warszawa, 30 X 1970 r.

[18] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 163, 247, 262, 270, 275, 320, 326, 449, 453–454, 544, 566–567, 598, 601, 603.

[19] Relacje: Andrzeja Czumy (1998 r., w posiadaniu autora, rozmowę przeprowadził R. Leśniewski), Benedykta Czumy (1996 r., w zbiorach Ośrodka „Karta”), Stefana Niesiołowskiego (1996 r., w zbiorach Ośrodka „Karta”, Mariana Gołębiewskiego (1995 r., w posiadaniu autora), Emila Morgiewicza (2000/2001 r., w posiadaniu autora), Bolesława Stolarza (1995 r., w posiadaniu autora).

[20] P. Byszewski, Niepodległościowa organizacja „Ruch”…, s. 56 (przypis 63); idem, Konspiracyjna organizacja „Ruch”, s. 95, 111 (przypis 124, w tekście na s. 95 błędnie podano numer przypisu 125); Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 30 (przypis 77).

[21] G. Waligóra, op. cit., s. 50–51.

[22] „Ruch” wobec stabilizacji, s. 91 (wypowiedź Andrzeja Woźnickiego). Zob. też: relacja A. Woźnickiego, (1996 r., w zbiorach Ośrodka „Karta”).

[23] IPN BU 01820/17, t. 45, k. 150 – 151, odpis protokołu przesłuchania J. Kapuścińskiego z 18 IX 1970 r., s. 5 – 6; ibidem, t. 45, k. 155, odpis protokołu przesłuchania J. Kapuścińskiego z 19 IX 1970 r., s. 2. Autor zapoznał się  z zeznaniami Kapuścińskiego z ww. tomu, na str. 104–105 powołuje się na jego nieco późniejsze zeznania.

[24] Relacje: B. Czumy, W. Kęcika (1996 r., w zbiorach Ośrodka „Karta”), M. Niesiołowskiego (1996 r., w zbiorach Ośrodka „Karta”); „Ruch” wobec stabilizacji, s. 95 (wypowiedź W. Kęcika); E. Staniewski Wysadzanie Lenina, Warszawa, 2005, s. 76; S. Niesiołowski Ruch przeciw …, s. 85; IPN BU 01820/17, t. 54, k. 23, odpis protokołu przesłuchania W. Kęcika z 23 VI 1970 r., s. 2; ibidem, t. 54, k. 28–33, odpis protokołu przesłuchania W. Kęcika z 25 VI 1970 r., s. 1–6.

[25] IPN BU 01820/17 t. 73, k. 76–77, Notatka w sprawie wrogich napisów na terenie m. Łodzi Warszawa, dnia 2 VII 1970 r. s. 2–3.

[26] IPN Ld 99/158, t. 6, k. 98, Oświadczenie Wojciecha Mantaja, Łódź, 22 VI 1970 r. (odpis ww. oświadczenia: IPN BU 01820/17, t. 44, k. 5–11).

[27] Z akt o sygnaturze IPN BU 00168/403 t. 1–6 wynika, iż TW ps. „Wanda” była Anna Rozwadowska – Kucharska (1932 – 2014). Została pozyskana do współpracy przez Departament V MBP 17 X 1950 r. (t. 6, cz. I, k. 15, 39). W maju 1951 r. Rozwadowska wstąpiła do tajnej organizacji „Związek Narodu Polskiego” (nie złożyła o tym żadnego doniesienia). Aresztowana została 26 maja 1951 r. podczas nieudanej próby kradzieży broni ze studium wojskowego UW. 31 I 1952 r. WSR w Warszawie skazał ją na 15 lat więzienia (t. 6, cz. I, k. 76 – 79, 86). Wyrok odbywała w więzieniu w Fordonie. Ponownie została pozyskana do współpracy przez Departament III KdsBP 26 XI 1955 r., w wyniku czego została przedterminowo zwolniona z więzienia (t. 6, cz. I, k. 90 – 91, 93). Była często wykorzystywana do rozpracowania polskiej emigracji (jej matka mieszkała po wojnie w Paryżu). Współpracę z TW „Wanda” zawieszono w styczniu 1979 r. (t. 6, cz. II, k. 113). Ponownie podjęto współpracę przez Wydział IX Departamentu III MSW 19 XI 1981 r. W styczniu 1984 r. w trakcie rozpracowywania podziemnego wydawnictwa „Głos” uzyskano informacje, że TW „Wanda” jest zaangażowana w działalność ww. wydawnictwa, ukrywając ten fakt przed SB. 29 I 1984 r.  Rozwadowską aresztowano i wszczęto wobec niej postępowanie przygotowawcze. (t. 6, cz. II, k. 122, notatka służbowa z dn. 19 VII 1984 r.). Zwolniona została z aresztu 25 VII 1984 r., zaś w październiku wyeliminowano ją z sieci TW (t. 6, notatka informacyjna).

[28] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 45, 260.

[29] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 48, 293.

[30] IPN BU 01820/17, t. 81, k. 99, Informacja Nr 18/70 dotycząca grupy dywersantów i członków nielegalnej organizacji, Warszawa, 8 VIII 1970 r., s. 4.

[31] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 271, 275.

[32] S. Niesiołowski Ruch przeciw …, s. 125–126; idem, Organizacja „Ruch”, s. 117–118, Morgiewicz, op. cit., s. 48; P. Byszewski, Konspiracyjna organizacja „Ruch”, s. 104; Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s.677, 680, 691.

[33] IPN BU 01820/17 t. 69, k. 333, Plan śledztwa w sprawie Nr II 3 Ds. 25/70 dot. Andrzeja Czumy …, Warszawa, grudzień 1970 r., s. 8.

[34] IPN BU 01820/17 t. 69, k. 398, Plan śledztwa w sprawie II 3 Ds. 25/70 p-ko Benedyktowi Czumie…, Warszawa, styczeń 1971 r., s. 3.

[35] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 71, 80, 90, 93.

[36] IPN BU 01820/17, t. 21, k. 496, odpis protokołu przesłuchania S. Niesiołowskiego z 9 IX 1970 r., s. 7; ibidem, t. 50, k. 9, odpis protokołu przesłuchania M. Kruzerowskiego z 11 VIII 1970 r., s. 5; ibidem, t. 50, k. 15, odpis protokołu przesłuchania M. Kruzerowskiego z 14 VIII 1970 r., s. 5; ibidem, t. 50, k. 171– 172, odpis protokołu przesłuchania S. Türschmida z 15 X 1970 r., s. 3–4; ibidem, t. 50, k. 231 – 232, odpis protokołu przesłuchania B. Wińczyk z 16 X 1970 r., s. 2–3; S. Niesiołowski „Ruch” przeciw …, s. 77–78.

[37] S. Niesiołowski, Ruch…, s. 77–78; P. Byszewski, Niepodległościowa organizacja „Ruch”…, s. 56; idem,  s. Konspiracyjna organizacja „Ruch”, 96; idem, Akcja „Poronin”, s. 49; Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 30.

[38] O inwigilacji „Ruchu” zob.: E. Morgiewicz, op. cit., s. 42; S. Niesiołowski, Organizacja „Ruch”, s. 112; „Ruch” wobec stabilizacji, s. 93, 95–96 (wypowiedzi B. Czumy i E. Morgiewicza); P. Byszewski Niepodległościowa organizacja „Ruch” (1965–1970), s. 55; idem, Konspiracyjna organizacja „Ruch”, s. 94; idem, Akcja „Poronin”, s. 52; Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 46, 182–183, 213–214, 221, 226–227, 229.

[39] Relacja A. Woźnickiego; E. Staniewski, Wysadzanie Lenina, s. 72–73 (p. Wegner powołał się na ww. książkę na str. 73 w przypisie 24).

[40] Zapisy z nasłuchów audycji rozgłośni zagranicznych dotyczących „Ruchu” są przechowywane w Biurze Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN w Warszawie pod sygnaturą IPN BU 01820/17, t. 8 (cz. I),  93.

[41] Zachowało się oświadczenie Niesiołowskiego dotyczące przechwyconych listów, w tym listu do Radia Wolna Europa. Nosi ono datę 2 IX 1970 r. (IPN BU 1355/11, k. 38). Także w  „Notatce o wynikach śledztwa przeciwko członkom nielegalnego związku pn. «Ruch»” z 9 września 1970 r. powołano się na dokument cyt. „który do REW zamierzał przesłać z aresztu St. Niesiołowski” (IPN BU 01820/17, t. 89, k. 275). O przechwyceniu ww. listu wspominał także sam Niesiołowski (Ruch przeciw …, 98).

[42] IPN BU 01820/17, t. 81, k. 241.

[43] IPN BU 1355/11, k. 37–38, 39/1–47.

[44] Wg. karty udostępnień p. Wegner zapoznał się z aktami sygn. IPN BU 1355/11 w dniu 31 sierpnia 2011 r.

[45] IPN BU 1355/11, k.  18, Protokół przesłuchania S. Niesiołowskiego z 9 IX 1970 r. Wg. tego protokołu Niesiołowski miał wówczas skorzystać z art. 57 ówczesnego kodeksu karnego, stwarzającego możliwość złagodzenia kary w zamian za złożenie dokładnych zeznań. Trudno przypuszczać, aby Niesiołowski, z wykształcenia biolog, znał kodeks karny i sam zaproponował takie rozwiązanie. Należy więc sądzić, iż tę propozycję złożył mu przesłuchujący go funkcjonariusz Biura Śledczego MSW (tego dnia przesłuchiwał go por. Edward Karkuciński).

[46] S. Niesiołowski Ruch przeciw…, s. 15–16; idem, Organizacja „Ruch”, s. 94, idem, Prostą drogą. O Polskę z Bogiem, Warszawa 1993, s. 36–39, relacje: A. Czumy, B. Czumy, S. Niesiołowskiego. Zob. też: E. Morgiewicz, op. cit., s. 30; P. Byszewski, Niepodległościowa organizacja „Ruch” …, s. 42; idem, Konspiracyjna organizacja „Ruch”, s.71; Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 22.

[47] J. Wegner Bez świadków obrony. Historia Jerzego i Ryszarda Kowalczyków, Kraków 2008, s. 48.

[48] IPN BU 01820/17, t. 17, Sprawy organizacyjne ruchu (wystąpienie Andrzeja Czumy na V zjeździe w Warszawie, czerwiec 1969 r.), k. 9–13; S. Niesiołowski, Ruch przeciw …, s. 16–17; idem, Organizacja „Ruch”, s. 95; relacje: A. Czumy, B. Czumy, E. Morgiewicza, B. Stolarza, J. Bartkowiaka (1996 r., w zbiorach Ośrodka „Karta”), M. Niesiołowskiego, M. Górszczyk–Kęcik (1996 r., w zbiorach Ośrodka „Karta”), W. Kęcika; P. Byszewski, Niepodległościowa organizacja „Ruch”…, s. 44; Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 23–24.

[49] Relacje A. Czumy i E. Morgiewicza.

[50] Określenia tego autor użył po raz pierwszy we wspomnianej już książce Bez świadków obrony (s. 50).

[51] Zob.: Nowa Encyklopedia Powszechna PWN, t. 8, Warszawa 2004, s. 240–241; A. Pawłowski, Terroryzm w Europie XIX i XX wieku, Zielona Góra 1984, s. 9–29; W. Dietl, K. Hirschmann, R. Tophoven, Terroryzm, Warszawa 2009, s. 26–30; B. Bolechów, Terroryzm w świecie podwubiegunowym. Przewartościowania i kontynuacje, Toruń 2002, s. 31–38; R. Borkowski, Terroryzm ponowoczesny. Studium z antropologii polityki, Toruń 2006, s. 37–49; J. Horgan, Psychologia terroryzmu, Warszawa 2008, s. 21–42.

[52] Słownik łacińsko–polski, red. M. Plezia, t. V, Warszawa 2007, s. 308. Zob. też: W. Kopaliński Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem, Warszawa 2007, s. 574.

[53] Kęcik mówił o tym we wcześniejszej relacji (z 1996 r.), potwierdził to także w relacji Marek Niesiołowski.  Zob. też: „Ruch” wobec stabilizacji, s. 94–95 (wypowiedź W. Kęcika); P. Byszewski, Akcja „Poronin”, s. 50; S. Niesiołowski, Ruch przeciw …, s. 85.

[54] Relacja B. Czumy; S. Niesiołowski, Ruch przeciw …, s. 85–86.

[55] Relacja M. Gołębiewskiego. Zob. też: P. Byszewski, Akcja „Poronin”, s. 51.

[56] S. Niesiołowski, Ruch przeciw …, s. 89.

[57] Zob. Sąd orzekł, „Biblioteka Kultury”, t. 221, Paryż 1972, s. 304.

[58] Zob.: „Ruch” wobec stabilizacji, s. 98–100.

[59] Podczas przesłuchania 25 VI 1970 r. stwierdził, że nie wiedział, kiedy odbył się pierwszy zjazd „Ruchu”. Zeznał tylko, że brał udział w zebraniu w mieszkaniu Andrzeja Czumy wiosną 1968 r. Zaprzeczył też, iż miał miejsce zjazd lub zebranie w Warszawie na ul. Krzywe Koło (IPN BU 1355/10, k. 67–69). 26 czerwca zaprzeczył, iż pisał artykuły do „Biuletynu”, zeznał także, że nic nie wiedział o planach podpalenia muzeum Lenina (IPN BU 1355/10, k.  73–74).

[60] IPN BU 1355/10, k. 66–68, Protokół przesłuchania S. Niesiołowskiego, Warszawa, 25 VI 1970 r; ibidem, k. 69, 71, Protokół przesłuchania S. Niesiołowskiego, 26 VI 1970 r. (zaprzeczył, iż do „Ruchu” należeli Jacek Bartkowiak i Łukasz srv76311).

[61] IPN BU 1355/10, k. 16–21, Protokół przesłuchania S. Niesiołowskiego, Łódź, 20 VI 1970 r.; ibidem, k. 23, Protokół przesłuchania S. Niesiołowskiego, Łódź 21 VI 1970 r. (zeznał, że do „Ruchu” należeli tylko Andrzej i Benedykt Czumowie, jego brat Marek, Wojciech Mantaj i Andrzej Woźnicki); ibidem, k. 74, Protokół przesłuchania S. Niesiołowskiego, Warszawa, 26 VI 1970 r.

[62] IPN BU 1355/10, k. 71–72, Protokół przesłuchania S. Niesiołowskiego, Warszawa, 26 VI 1970 r.

[63] IPN BU 1355/10, k. 75–79, Protokół przesłuchania S. Niesiołowskiego, Warszawa, 27 VI 1970 r.

[64] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 266–266, 321.

[65] IPN BU 02041/34, t. 4, k. 32–37, odpis protokołu przesłuchania W. Kurowskiego, Warszawa, 20 VI 1970 r., s. 5–10; ibidem, t. 4, k. 40– 43, odpis protokołu przesłuchania W. Kurowskiego, Warszawa, 21 VI 1970 r.

[66] IPN BU 02041/34, t. 4, k. 44 –48, odpis protokołu przesłuchania W. Kurowskiego, Warszawa, 25 VI 1970 r.; ibidem, t. 4, k. 96–99, odpis protokołu przesłuchania W. Kurowskiego, Warszawa, 3 VII 1970 r.; ibidem, t. 4, k. 100, odpis protokołu przesłuchania W. Kurowskiego, Warszawa, 4 VII 1970 r. Zob. też: Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 47, 287 – 288. Odpisy protokołów przesłuchań Kurowskiego (tych samych) są także w aktach o sygn. AIPN 01820/17, t. 60.

[67] Wojciech Mantaj bowiem pozyskany do współpracy 15 V 1969 r. przez Wydział III KW MO w Łodzi w celu „operacyjnego zabezpieczenia” Instytutu Warzywnictwa w Skierniewicach, gdzie pracował od 1 VI 1967 r.  Mantaj podpisał zobowiązanie o współpracy, przyjął wówczas pseudonim „Adalbert” (IPN Ld 0046/381/CD, s. 7, 12 – 15, Kwestionariusz tajnego współpracownika; s. 19, zobowiązanie tajnego współpracownika Skierniewice, 15 V 1969 r.; s. 20 – 21, Charakterystyka i kierunkowy plan wykorzystania tajnego współpracownika „Adalbert” w 1970 r., Łódź, 6 III 1970 r.). Do aresztowania odbył 12 spotkań z funkcjonariuszami SB, podczas których przekazał 10 własnoręcznie napisanych informacji, dotyczących sytuacji w Instytucie Warzywnictwa oraz niektórych zatrudnionych tam osób. Oceniany był jako chętny do współpracy. (ibidem, s. 23, notatka dot. W. Mantaja, Łódź, 15 IX 1971 r., s. 1). Po jego aresztowaniu 22 VI 1970 r. współpracę z nim zawieszono. Jak wynika z zachowanych dokumentów – Mantaj zataił przed SB swoją przynależność do „Ruchu” (ibidem, s. 17, Kwestionariusz tajnego współpracownika; s. 25, Notatka służbowa z wglądu do teczki personalnej i teczki pracy byłego tajnego współpracownika ps. „Adalbert”, Łódź,  3 II 1972 r.). Po skazaniu Mantaja 12 VII 1971 r. przez SP w Łodzi  został wyeliminowany z sieci tajnych współpracowników (ibidem, s. 18, kwestionariusz tajnego współpracownika; s. 24, notatka dot. W. Mantaja, Łódź, 15 IX 1971 r., s. 2; s. 25, Notatka służbowa z wglądu do teczki personalnej i teczki pracy byłego tajnego współpracownika ps. „Adalbert”, Łódź,  3 II 1972 r.). Prawdopodobnie po pozyskaniu do współpracy przez SB Mantaj poinformował o tym Stefana Niesiołowskiego (IPN BU 01820/17, t. 72, k. 78–79, Praca w sprawie „Omega”, b.m., 8 VIII 1970 r., s. 2–3; ibidem, t. 76, k. 64, Notatka urzędowa, Warszawa, 1 VII 1970 r.).

[68] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 270, 272; IPN BU 01820/17, t. 44, k. 5–11, odpis oświadczenia W. Mantaja, Łódź, 22 VI 1970 r. (oryginał oświadczenia jest w aktach sygn.. IPN Ld 99/158, t. 6, k. 97–107).

[69] IPN BU 01820/17, t. 44, k. 35–51, odpisy protokołów przesłuchań W. Mantaja z 25, 26 i 27 VI 1970 r.; ibidem, t. 81, k. 20, Informacja nr 5 dotycząca grupy dywersantów i członków nielegalnej organizacji, Warszawa, 25 VI 1970 r., s. 1; Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 272.

[70] S. Niesiołowski, Ruch przeciw …, s. 110.

[71] IPN BU 1355/8, k. 3–5, Protokół przeszukania mieszkania B. Czumy, Łódź, 20 VI 1970 r. (wg. karty udostępnień p. Wegner zapoznał się z ww. dokumentami 31 sierpnia 2011 r.); Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 264.

[72] IPN BU 1355/8, k. 89–91, Protokół przesłuchania B. Czumy, Warszawa, 20 VI 1970 r.

[73] IPN BU 1355/8, k. 117–119, Protokół przesłuchania B. Czumy, Warszawa, 23 VI 1970 r.

[74] IPN BU 1355/8, k. 120–124, Protokół przesłuchania B. Czumy, Warszawa, 27 VI 1970 r.; ibidem, k. 125–133, Protokół przesłuchania B. Czumy, Warszawa, 28 VI 1970 r.

[75] Pomylenie sygnatur przytrafiło się autorowi także na stronie 180. Zeznania Wiesława Kurowskiego nie mają sygnatury IPN BU 01820/17 t. 54, jak podał w przypisie, lecz IPN BU 01820/17 t. 60. Z kolei na stronie 169 w przypisie 5 podał sygnaturę IPN BU 0180/17 t. 21. Otóż ww. sygnatura zawiera tylko jeden tom i dotyczy działającego w 1945 r. na terenie Gostynina oddziału AK.

[76] Protokoły z przesłuchań Benedykta Czumy ze śledztwa znajdują się pod sygnaturami: IPN BU 1355/8; IPN BU 1355/9 (oryginały protokołów w aktach procesu grupy przywódczej); IPN BU 01820/17, t. 18 (odpisy protokołów w aktach kontrolno – śledczych).

[77] IPN BU 02041/34, t. 4, k. 45, odpis protokołu przesłuchania W. Kurowskiego z 25 VI 1970 r., s. 2.

[78] O dokonanie napadu na ul. Jasnej SB podejrzewała: Andrzeja Czumę, Edwarda Staniewskiego, Janusza Krzyżewskiego, Jana Kapuścińskiego, Jana Krzystoszka, Edwarda Piotrowskiego i Jana Długołęckiego (Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 519–522; IPN BU 02041/34, t. 1, k. 124–128, Plan czynności operacyjno–śledczych w śledztwach Nr. Nr. II.2Ds.37/70 i II.2Ds.39/70 przeciwko członkom nielegalnego związku „Ruch”, Warszawa, 28 IX 1970 r., s. 12–15; AIPN 01820/17, t. 69, k. 368, Plan śledztwa w sprawie Nr II 3 Ds. 25/70 dot. Andrzeja Czumy…, Warszawa, grudzień 1970 r., s. 43). Natomiast Wojciech Majda w złożonym oświadczeniu stwierdził, iż jego zdaniem napadu mogli dokonać Andrzej srv76311 i Emil Morgiewicz (IPN Ld Pf 15/64, t. 5, k. 87–94, Oświadczenie w sprawie napadów na Jasnej w Warszawie, 13 XII 1970 r.).

[79] IPN BU 01820/17, t. 70, k. 26, Plan czynności operacyjno – śledczych w sprawie krypt. „Maska”, Łódź, 15 VIII 1970 r., s. 3–4; IPN Ld Pf 15/64, t. 24, k. 9–15, Załącznik do informacji nt. sprawy krypt. „Maska”, Łódź, b.d.; ibidem, t. 24, k. 72 Plan śledztwa w sprawie Nr 16/70 /II Ds.–29/70 dot. członków nielegalnego związku „Ruch”, Łódź, 10 XI 1970 r., s. 20.

[80] IPN BU 1355/9, k. 150–155, Protokół przesłuchania B. Czumy z 2 II 1971 r.; ibidem, k. 156–159, Protokół przesłuchania B. Czumy z 3 II 1971 r.; ibidem, k. 160–162, Protokół przesłuchania B. Czumy z 4 II 1971 r.; ibidem, k. 163–166, Protokół przesłuchania B. Czumy z 5 II 1971 r. (wg. karty udostępnień p. Wegner zapoznał się z tymi dokumentami 21 marca  2012 r.).

[81] Oryginały protokołów z przesłuchań Türschmida, oraz jego oświadczenia, napisanego w dniach 29 IX – 3 X 1970 r. są pod sygnatura IPN Ld 5/118, t. 1.

[82] AIPN 01820/17, t. 44, k. 18, Postanowienie o tymczasowym aresztowaniu W. Mantaja, Łódź 23 VI 1970 r.; Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 270.

[83] Oryginały protokołów – sygn. IPN Ld 99/158, t. 6, 7.

[84] IPN BU 01820/17, t. 60, k. 138–148, 157–160, odpisy protokołów przesłuchań W. Kurowskiego z 20 i 21 VI 1970 r.

[85] Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 264–266, 271.

[86] S. Niesiołowski Ruch przeciw …, s. 99–100.

[87] Zeznania Wojciecha Majdy: IPN BU 01820/17, t. 51, 52. Zob. też: Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 63, 577–582, 586–587.

[88] IPN BU 01820/17, t. 53.

[89] IPN BU 01820/17, t. 55.

[90] Odpisy z protokołów przesłuchań Łukasza Czumy: IPN BU 01820/17, t. 32.

[91] Zob.: Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji „Ruch”, s. 573–576.

[92] IPN BU 01820/17, t. 58, k. 36–38, 46–50, 59–61, 62–66, odpisu protokołów przesłuchania M. Górszczyk z 22, 25, 26 i 27 VI 1970 r.

[93] Relacja M. Górszczyk–Kęcik.

[94] Protokoły  z przesłuchań Mariana Gołębiewskiego” IPN BU 1355/13, IPN BU 1355/14. Z ww. dokumentami p. Wegner zapoznał się 12 i 21 stycznia 2011 r.

[95] Protokoły z przesłuchań Emila Morgiewicza: IPN BU 1355/16, IPN BU 1355/17. Z obydwoma tomami p. Wegner zapoznał się 20 stycznia 2011 r.

[96] „Ruch” wobec stabilizacji, s. 98–99 (wypowiedź E. Morgiewicza).

[97] S. Niesiołowski Ruch przeciw …, s. 101.

[98]  IPN BU 01820/17, t. 42, k. 35–37, odpis protokołu przesłuchania E. Łukasiewicz – Nagrodzkiej z 30 VI 1970 r., s. 2–4.

[99] IPN BU 01820/17, t. 42, k. 38–42, odpis protokołu przesłuchania E. Łukasiewicz – Nagrodzkiej z 1 VII 1970 r. Nagrodzka zeznała wówczas, iż wprowadziła do organizacji Mirosławę Grabowską, Lucynę Paszkowska, Lucynę Pakowską, Marka Kruzerowskiego i Włodzimierza Resiaka (w rzeczywistości Resiak, jak stwierdziła Nagrodzka później w relacji, do „Ruchu” na przystąpił – relacja E. Królikowskiej–Avis, 2006 r., w posiadaniu autora). Oryginał ww. protokołu jest aktach sygn. IPN Ld 99/158, t. 3 (k. 136–140).

[100] IPN Ld 99/158, t. 3, k. 547–552. Zob. też: „Ruch” wobec stabilizacji, s. 100–102 (fragmenty oświadczenia E. Łukasiewicz– Nagrodzkiej Z czego powstałam).

[101] A. Friszke Opozycja polityczna  w PRL 1945–1980, Londyn 1994, s. 255–263.

[102] „Ruch” wobec stabilizacji, „Karta”, 1996, nr 20, s. 73–107.

[103] AIPN 01820/17, t. 54; k. 37–38, odpis protokołu przesłuchania W. Kęcika z 26 VI 1970 r., s. 3–4; ibidem, t. 58, k. 65, odpis protokołu przesłuchania M. Górszczyk z 27 VI 1970 r., s. 4; ibidem, t. 60, k. 41–42, odpis protokołu przesłuchania J. Krzyżewskiego z 3 VII 1970 r., s. 1–2; ibidem, t. 60, k. 224–225, odpis protokołu przesłuchania W.J. Kurowskiego z 1 VII 1970 r., s. 3–4; ibidem, t. 61, k. 38–39, odpis protokołu przesłuchania E. Staniewskiego z 8 VII 1970 r., s. 1–2.